Jeden miesiąc się skończył, nastał drugi, czas więc na podsumowanie moich miesięcznych, majowych, kosmetycznych doświadczeń. ;)
Oto co udało mi się zużyć w maju. A jak się sprawdziło?
The Body Shop o zapachu truskawki. Cała seria truskawkowa ładnie, prawdziwie pachnie, ale ten żel to jakiś odszczepieniec. Brzydki, kwaśnawy zapach. Rzadko trafiam na takie niewypały w TBS, zdarzyło mi się to do tej pory raz, przy brzoskwini.
Yves Rocher malina i mięta. Tu już żel atrakcyjnie i realistycznie pachniał; soczysta malina ze świeżą, orzeźwiającą nuta mięty. Lubię tę serię (Nature Plaisirs), często coś z niej kupuję i bez wahania polecam.
Smarowidła do ciała. Od lewej mamy balsam do ciała Organique z masłem shea o zapachu truskawka i guawa. Przepiękny zapach, świeżo-truskawkowy, aromatyczny, realistyczny, apetyczny! :) Natomiast jeśli chodzi o konsystencję jest to twarde, zbite masło-wosk, które ciężko się rozprowadza (co prawda topnieje pod wpływem ciepła ostatecznie i robi się oleiste) i ma w sobie dziwne, ostre drobinki, które na szczęście się rozsmarowują. Po ciężkim rozprowadzeniu mamy na skórze tłustą warstwę, która bardzo wolno się wchłania. Zapach piękny, ale konsystencja, aplikacja i wchłanianie do kitu.
The Body Shop masło truskawkowe. Tu masełko ma idealną, gładką konsystencję, pięknie się wchłania i ładnie też pachnie (truskawkowa mamba), no ale... nie tak cudnie jak Organique. ;)
Yves Rocher szampon zwiększający objętość. No cóż, u mnie on objętości nie zwiększa, nie działa, włosy trochę są nawet szorstkie w trakcie mycia, ale plusem jest fajny, "zielony", świeży zapach.
Avon odżywcza maska z jagodami acai. Nic ciekawego ani pożytecznego nie robiła. Nie polecam.
W końcu po 3 miesiącach udało mi się wykończyć zimowy krem do rąk Farmona z masłem shea. Krem pełni rolę rękawiczek ;) , jest bardzo treściwy i jak posmarujemy się nim przed wyjściem na mróz to faktycznie chroni skórę i nie jest ona spierzchnięta. Wiosną używałam go tylko na noc, dlatego tak długo mi się zużywał, ale jest to naprawdę godny polecenia na zimę krem.
Kamill, klasyczny krem do rąk i paznokci. Ten krem to miłość mojego męża. ;P
Miał on już dosyć moich wynalazków do rąk o dziwnych zapachach (kokosowych, truskawkowych, waniliowych, karmelowych, itd...) i oznajmił, że żąda zwykłego, tradycyjnego Kamila. :D
Tak więc zagościł Kamil w naszym domku na chwilę. ;) Trochę tłusty w konsystencji, o intensywnym zapachu świeżego proszku do prania, nieco chemicznym. Ja tam go nie polubiłam, służył więc wyłącznie mojemu mężowi.
Mokosh serum ujędrniające do twarzy z olejkiem z pomarańczy. Bardzo wydajne, pięknie pachnące, nastraja zimowo (pomarańcza). Skóra po nim jest w dobrej kondycji, ale jednak forma olejku nie jest odpowiednia dla mnie. Nie lubię tłustości na twarzy.
L'occitane krem do rąk o zapachu piwonii. Zapach nawet, nawet, ale działanie zerowe. Tak, wiem, to typowy kremik do torebki, na co dzień, ale pomimo wszystko, żeby po 10 minutach skóra była sucha, jakby nie zaznała kremu wcześniej? Ten krem (jak i wiele innych wersji kremików L'occitane) zupełnie sobie nie radzi z nawilżaniem i nie polecam, tym bardziej, że całkiem dużo one kosztują. Jedyna wersja, która mnie zadowala to ta niebieska z shea.
I to całe moje (skromne raczej) denko. :) Znacie te produkty? Macie takie same odczucia?
Spore denko, akurat niczego nie miałam :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię żele LPM i kosmetyki YR :-)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie YR i TBS , mialam ta maske z Avon i bardzo mnie rozczarowala :(
OdpowiedzUsuńO kremie L'Occitane do rąk mam identyczne zdanie :P Szampon Volume YR uwielbiam, mam kolejne dwie butle w zapasie :D Z chęcią wypróbowałabym oba masła do ciała ;)
OdpowiedzUsuńMam maskę z Avon i jestem z niej zadowolona :)
OdpowiedzUsuńlovvellyy.blogspot.com
Fajne denko :) Mi nawet ten szampon trochę działa, nie ma szału, ale źle nie jest, no i żele z YR lubię też :)
OdpowiedzUsuńZnam zel LPM i YR tez lubię i polecam. Spore to denko, ja juz jakiś czas ich nie robię, znudzily mnie, ale u kogoś lubię oglądać.
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci poszło ! Większości niestety nie znam ;(
OdpowiedzUsuńLubiłam ten makowy żel LPM choć zapach maku wolę ostatnio w balsamie z Hebe o którym pisałam :)
OdpowiedzUsuńU mnie ogólnie żele LPM też nie robiły szału,te zapachy takie średnie...poza tym akacjowym-w nim się zakochałam na amen :)
No, zaciekawiłaś mnie tym akacjowym, ale nie mogę go nigdzie namierzyć. ;)
UsuńMnie też LPM jak dotąd nie zachwyciło. Używałam, było przyjemnie, ale bez zachwytu...
OdpowiedzUsuń