niedziela, 27 sierpnia 2017

ORIGINS | FLOWER FUSION MASK | ROZŚWIETLAJĄCA MASKA W PŁACHCIE

Hej, hej

U mnie nadal maseczkowo, ale tym razem zapraszam na maseczkę do twarzy. :)
Miałam okazję ostatnio przetestować nowość marki Origins, maskę z serii Flower Fusion. W skład tej serii wchodzi 6 masek kwiatowych o następujących właściwościach: fiołkowa - odżywcza, różana - nawilżająca, pomarańczowa - rozświetlająca, malinowa - odświeżająca, lawendowa - kojąca i jaśminowa - wygładzająca.
Są to maski w płachcie, produkowane są ze 100% naturalnego bambusa i każda maseczka jest wzmocniona kwiatowym woskiem (naturalnym produktem ubocznym destylacji olejku eterycznego). 
Ja wybrałam maskę kwiat pomarańczy, której zadaniem jest nadanie cerze blasku, promienności i rozświetlenia.


Skład:



Pierwsze i niezapomniane wrażenie  zaraz po otwarciu opakowania maski to jej zapach. Niezwykle intensywnie pachnie soczystą i orzeźwiającą pomarańczą. Jeszcze nie spotkałam się z tak przepięknym i wyrazistym zapachem w maseczce. Poza tym nie spodziewałam się tego apetycznego i cytrusowego zapachu, ponieważ kwiat pomarańczy, na którym bazuje maska ma jednak zupełnie inny zapach. Płat po wyjęciu jest bardzo obficie nasączony, a konsystencja maski jest maziowata i przywodzi na myśl gęsty sok z miąższem.
Płat dobrze przylega, aczkolwiek krojem nie jest dopasowany idealnie, po bokach jest zapas materiału. Maseczkę należy trzymać 10 minut, a po zdjęciu wklepać resztki preparatu w skórę.


Jakie wrażenia?
Zdecydowanie odczuwalne jest nawilżenie. Skóra jest napięta, jędrna i nawet lekko ściągnięta. Wygląda zdrowo i o dziwo, pomimo dużej ilości substancji, którą płat był nasączony pozostaje matowa. 
Maska nie daje jakichś spektakularnych efektów, ale patrząc na skórę czuję zadowolenie, ponieważ wygląda ona na wypoczętą, zdrową i mam wrażenie, że bije od niej wewnętrzny blask.
Po tym doświadczeniu z chęcią sięgnę po kolejne wersje. ;)

A Wy mieliście już doświadczenie z tą serią? Może polecicie którąś?

16 komentarzy:

  1. Pierwszy raz widzę tę maskę, fajnie, że przyjemnie pachnie i dobrze działa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapach pomarańczy uwielbiam a jeszcze jak wygląda buzia lepiej,to super :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie, że się sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli chodzi o markę Origins to używałam masek tylko w tubce ;) na te chętnie się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie miałam jej, ale fajnie że się sprawdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla samego zapachu chyba wypróbuję:D Korci mnie to uczucie nawilżenia. Ostatnio jakoś nic nie daje ukojenia więc chyba warto spróbowac tę maseczkę

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam jej, ale zapowiada się fajnie!
    Super, że się dobrze sprawdza :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Z chęcią ją wypróbuję!
    Pozdrawiam cieplutko i obserwuję, mój blog c:

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam maseczki :) te w płacie szczególnie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tej maseczki nie miałam, ale jeśli tak dobrze nawilża i dodaje blasku cerze, to na pewno bym ją polubiła:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie wiedziałam, że mają w asortymencie takie maski :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam jeszcze żadnych kosmetyków z tej firmy, przyjdzie na nie jeszcze czas ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak jak wspominałam Ci na Insta, bardzo lubię te maski i z przyjemnością po nie sięgam. Niezaprzeczalnie widać efekty stosowania.

    OdpowiedzUsuń
  14. Najważniejsze dla mnie jest nawilżenie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ooo czegoś takiego właśnie potrzebuję, muszę wypróbować :))

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. :) Na pewno zajrzę do Ciebie!

Publikując komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych poprzez system komentarzy Blogger zgodnie z polityką prywatności.