sobota, 30 grudnia 2017

NYX Soft Matte Lip Cream | Matowe pomadki idą na Sylwestra


Hej, hej

Jak Wam mija poświąteczny czas? Gotowe na Sylwestra?
Zauważyłam, że w tym przedsylwestrowym okresie dużym zainteresowaniem cieszą się produkty z kolorówki. W drogeriach, perfumeriach, wszędzie są mega promocje na kosmetyki do makijażu. Zapewne to odpowiedni czas, by obłowić się w fajne kosmetyki kolorowe i wszystko co niezbędne do wykonania wystrzałowego, sylwestrowego makijażu.

Zgodnie z wszechobecnym trendem postanowiłam i ja zaprezentować dzisiaj coś z kolorówki, a mianowicie pomadki, które wśród moich ostatnich makijażowych zakupów  zdecydowanie się wyróżniły i muszę je pochwalić. 

Są to pomadki matowe marki NYX Soft Matte Lip Cream.



W ofercie pomadek matowych mamy do wyboru 34 kolory, a kolory te nie są oznaczone numerkami, nie mają też odpowiadających sobie nazw. Są opatrzone nazwami miast z całego świata. Ja jestem w posiadaniu Milan, Prague, Seoul.



Pomadka wizualnie prezentuje się bardzo ładnie i cieszy oko. Jest ona zamknięta w 8 ml plastikowym, odpowiadającym kolorowi pomadki opakowaniu z matowo zakończoną zakrętką. Pachnie bardzo apetycznie waniliowym budyniem. Aplikator jest zakończony gąbeczką w stylu frotte.



Pomadka ma konsystencję kremową i dobrze się aplikuje na usta. Gładko po nich sunie i bez problemu pokrywa usta kryjącą warstwą. Kosmetyk jest tak gęsty, że bez problemu można zarysować kontur. 

Mat nie jest tu suchy, nie wysusza też ust na szczęście i nie uwydatnia skórek. Mat jest jak sama nazwa wskazuje kremowy. 
Dzięki zawartości olejku arganowego zamiast wysuszania ust nawilża je i chroni. Efekt finalny jaki daje to kremowo-matowe, gładkie, ładnie podkreślone usta. Potrafi dobrze się trzymać w nienaruszonym stanie przez minimum 5 godzin.

Kolory jakie posiadam to ciekawe i odważne odcienie różowego. Pokażę jak realnie prezentują się one na ustach.

Zacznę od najjaśniejszej. Kolor Milan





Jest to średni i bezpieczny odcień różu. Radosny i dziewczęcy, taki na co dzień


Kolejny kolor, który posiadam to Prague.


Prague jest nieco ciemniejszy, bardziej intensywny i ma domieszkę fuksji i buraczka. ;) 



Trzecia pomadka z zestawu to kolor Seoul.



Seoul wpada w fiolet i ma niebieskie podtony. Bardzo odważny kolor, ale na ustach prezentuje się ładnie.



Jak Wam się podobają te kolory? Ja lubię wszystkie, ale najczęściej chodzę w środkowym (Prague).



Jeśli chodzi o moje preferencje makijażowe to bardzo lubię modne obecnie matowe pomadki, ale w szczególności wyróżniam te, które dają kremowy i kryjący mat, gdzie usta nie wyglądają na suche, tylko zadbane i nawilżone.
Ważne jest też dla mnie to, żeby nie czuć suchości i ściągnięcia w trakcie noszenia, muszą być komfortowe.
Pomadki Nyxa wszystkie te warunki spełniają i mają prześliczne, soczyste i niebanalne kolory. Czuję się w nich wyjątkowo i atrakcyjnie. Ja jestem z nich bardzo zadowolona i wiem, że to nie koniec eksperymentów z kolorówką Nyxa. :)


Życzę Wam udanej, szampańskiej zabawy Sylwestrowej i Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku! 



piątek, 29 grudnia 2017

WYNIKI ROZDANIA :)



Hej, hej :) 


Przychodzę dziś do Was z wynikami rozdania urodzinowego. :))
Rozdanie zakończyło się 27.12, a wzięło w nim udział i spełniło warunki 15 osób. Za każdy warunek był dodatkowy los, uzbierało się więc tych losów trochę. ;)



Dla przypomnienia co było do wygrania:


A wygrała ....



Klaudia M. :) 
Klaudii gratuluję, a wszystkim dziękuję bardzo za udział w rozdaniu i zapraszam na kolejne, które na pewno będą miały miejsce w przyszłości. :)

sobota, 23 grudnia 2017

GUERLAIN Mascara Cils d'enfer - pogrubiający tusz do rzęs.


Hej, hej :)

Podczas jednej z  moich ostatnich wizyt w perfumerii skusiłam się na tusz do rzęs w bardzo dobrej, promocyjnej cenie. Tusze do rzęs to kosmetyki, które uwielbiam testować, więc jak tyko jest okazja - korzystam. ;)
Tym razem do mojego zakupowego koszyczka wpadł tusz Guerlain Mascara Cils d'enfer.


Jest to pogrubiający tusz do rzęs intensyfikujący głębię spojrzenia. Jego zadaniem jest pogrubianie, podkręcanie rzęs i wyjątkowo długa trwałość. Działanie zawdzięcza trzem polimerom, które zwiększają objętość, wydłużają, zmiękczają i utrwalają rzęsy. Dodatkowo czarny, głęboki pigment dodaje uroku spojrzeniu. Bardzo byłam ciekawa tej mascary. Jak sprawdziła się u mnie?


Zacznijmy od opakowania, które jest bardzo eleganckie i prezentuje się luksusowo. 
W środku jest tradycyjna, nieduża szczoteczka. Ogólnie szczoteczka jest krótka, a pojemność kosmetyku to 8,5 ml. 


Mascara ma przepiękny zapach. Na początku odbierałam go jako świeżo-kwiatowy, potem dotarło do mnie, że to zapach róży. ;) Jest to róża delikatna i świeża, przepiękna.
Konsystencja tuszu jest kremowa. Gładko sunie on po rzęsach, równomiernie się nakłada nie tworząc grudek ani nie nie zlepiając rzęs. To jest ogromny plus tego tuszu. Rzęsy są równo pogrubione i wyglądają estetycznie. Pierwsza warstwa daje naturalny look. Druga daje już rzęsy lekko pogrubione i nieco wydłużone, oko optycznie wydaje się większe.
Stopniując aplikację można sobie regulować objętość. Efekt finalny jest taki, że rzęsy są trochę pogrubione, trochę wydłużone i lekko podkręcone. 



Tusz jest bardzo plastyczny, a jak da się za dużo warstw, przy ugniataniu rzęs można go odczuć jak plastelinę. Wiem, że to dziwne praktyki i takich rzeczy z reguły się nie robi, ale ja jak testuję to na wszystkie strony. ;P Jest plastyczny i kremowy, nie jest suchy. Po całym dniu może odbijać się na górne powiece cerom tłustym (kiedy już cały makijaż się roztapia ;)).
Czy spełnił moje oczekiwania?


Nie za bardzo. Tusz ten nie robi z rzęsami tego co ja lubię i czego oczekuję od idealnego tuszu, czyli efektu wow! Prawdziwego efektu sztucznych rzęs. Muszę przyznać, że rzęsy są ładne i oko jest powiększone, więc pewnie wiele osób efekt zadowala, ale ja jestem bardzo wymagająca i  dla mnie to jeszcze nie to. Dla mnie to takie 4,5.


Reasumując, tusz jest dobry i pomimo, że nie daje mega pogrubienia, daje bardzo ładny efekt. Rzęsy są równe, niepozlepiane, bez grudek, tusz aplikuje się równomiernie i widać tu dobrą jakość. Jest fajny, ale bez efektu wow! , więc ja już po niego nie sięgnę. Testuję dalej! ;)



*


Przypominam jeszcze o trwającym u mnie urodzinowym rozdaniu! :)













poniedziałek, 11 grudnia 2017

URODZINOWE ROZDANIE! :)


Hej, hej :)

Przychodzę dzisiaj do Was z rozdaniem. :) 
Miałam zrobić to rozdanie na urodziny bloga w sierpniu, ale nowa praca i obowiązki pochłonęły mnie tak bardzo, że nie wyrobiłam się niestety, więc przesunęłam to rozdanie na MOJE urodziny. :D Zatem z okazji podwójnych urodzin przygotowałam dla Was prezent w postaci 15 kosmetyków i akcesoriów umilających czas każdej kosmetykomaniaczce.


Poniżej lista kosmetyków i regulamin rozdania. :)



1. Aussie - suchy szampon do włosów.
2. Avon - dwufazowy balsam do ciała o zapachu wanilii i rozgrzewających przypraw.
3. Avon - peeling do ciała o zapachu czekolady.




4. Cosnature - naturalne masło odżywcze do ciała z masłem shea i tonką.
5. Himalaya Herbals - odżywczy krem do twarzy i ciała z aloesem i wiśnią.
6. Springfield Woman - woda toaletowa w roletce. Nuty zapachowe tu: https://www.fragrantica.pl/perfumy/Springfield/SPF-Woman-7902.html
7. Yves Rocher - peeling orientalny do ciała z glinką marokańską.
8. Oriflame, Tender Care - wielofunkcyjny balsam ochronny z olejkiem cynamonowym.





9.  Golden Rose - egg brush do czyszczenia pędzli i gąbeczek.
10. Balea - podwójna maseczka do cery suchej.
11. Efektima, Mineral Spa - peeling + maska + krem myjący do twarzy.




12. Gosh - pędzel do podkładu Foundation 011.



13. Rituals - świeczka o przepięknym, orientalnym zapachu.
14. Yankee Candle - wosk o zapachu Forbidden Apple.
15. Botame Wellness - świeca do masażu z masłem shea o zapachu Tea Tree.

To wszystko poleci do osoby, która spełni warunki rozdania i zostanie wylosowana przez Sierotka. ;)




REGULAMIN ROZDANIA

Organizatorem i fundatorem nagród jestem ja, autorka bloga Cosmesfera.
Rozdanie trwa od 11.12.2017 do 27.12.2017 do godz. 23.59
Aby wziąć udział w rozdaniu należy:
1.     Być publicznym obserwatorem bloga.
Dla chętnych, chcących zwiększyć swoją szansę na wygraną dodatkowe punkty są za:
2.    Dodanie banera z informacją o rozdaniu na swoim blogu.
3.    Dodanie mojego bloga do blogrolla.
4.    Obserwację konta na FB. https://www.facebook.com/cosmesfera/
5.    Obserwację na Instagramie.  https://www.instagram.com/cosmesfera/
6.    Ogłoszenie wyników zamieszczę na blogu w ciągu 3 dni od zamknięcia rozdania.
7.    Napiszę do zwycięzcy na mail podany w zgłoszeniu.
8.    W przypadku gdy nie dostanę danych wysyłkowych od zwycięzcy w ciągu 3 dni wyłonię kolejnego zwycięzcę.
9.    Nagroda zostanie wysłana przeze mnie tylko na terenie Polski.
10.  Osoby, które cofną swoje polubienia nie będą brane pod uwagę w przyszłych rozdaniach.
11.  Zastrzegam sobie prawo do ewentualnych zmian w regulaminie.

12.   Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami).

Zgłoszenia zostawiajcie w komentarzach. :) 

Wzór zgłoszenia:
Obserwuję bloga jako:
Dodaję baner: tak/nie link:
Dodaję do blogrolla: tak/nie link:
Obserwuję na FB: tak/nie link
Obserwuję na IG jako:
Mój mail: 

Udanej zabawy! :)


sobota, 9 grudnia 2017

DENKO LISTOPADOWE


Hej, hej 

Witam na comiesięcznym podsumowaniu kosmetycznym, dzisiaj podsumowanie listopada. Zobaczcie co zużyłam i z jakim skutkiem. ;)



Nie jest tego tak dużo, prawda? Ale ponad połowa godna polecenia. :) Jesteście ciekawi które?




Alma K.  Ochronny i nawilżający krem do rąk z minerałami z Morza Martwego. Nawet dobrze się sprawował i dawał uczucie nawilżenia, ale zapach mi nie odpowiadał, nieco mdlący. Ogólnie rzecz biorąc nie zachwycił.

Aube, ProCollagen + Synthesis, rewitalizujące serum pod oczy. Konsystencja delikatnego kremu. Bardzo wydajny, używałam go długo, ale nic wyjątkowego nie zdziałał. Nic złego również. Ot, zwyklak.

Long4Lashes. Serum przyspieszające wzrost rzęs. Faktycznie zadziałało i to bardzo szybko. Miałam baaardzo długie rzęsy. Szkoda tylko, że efekt nie pozostał na zawsze. ;) Po odstawieniu serum rzęsy zaczynają wypadać i są krótkie. Nie wiem, może jeszcze wrócę do niego jak będę miała potrzebę.

Loreal, Volume Million Lashes Excess Mascara. Mascary Loreala bardzo lubię. Nigdy się na nich nie zawiodłam. A z całej serii VML najbardziej lubię złoto-czerwoną Excess (albo jeszcze lepiej z Noir). Daje najlepszy efekt "sztucznych rzęs". Gorąco polecam!



Sessio Professional. Szampon nawilżający do wszystkich rodzajów włosów. Szampon o perłowym kolorze i zapachu wanilii. Był całkiem ok, bo podczas mycia nie plątał włosów, nie wysuszał i obchodził się z nimi delikatnie, a ja podczas suszenia nie miałam problemów z rozczesaniem.

John Frieda, Sheer Blonde. Maska intensywnie regenerująca do włosów blond. Rewelacyjna! Włosy są gładkie, miękkie, ładnie się układają i zdrowo wyglądają. Ten produkt zmienił wiele w życiu moich włosów. ;)


I na koniec koniec kosmetyki różane. 

L'Occitane, żel pod prysznic, Roses et Reines en Rouge. Zwykły żel o nieciekawym jak na różę, trochę sztucznym zapachu. Naprawdę miałam już do czynienia z lepszymi zapachami różanymi.
Na dodatek po pierwszym użyciu odłamała się klapka zamykająca buteleczkę. :D

L'Occitane, balsam do ciała. Lekki, dobrze wchłaniający się balsam. Podobnie jak żel nic specjalnego jakościowo ani zapachowo.

Makie Me Bio, woda różana. Była bardzo wydajna i dobrze mi służyła do tonizowania twarzy. Jedyny minus to zapach, który był dosyć intensywny podczas aplikacji. Bardzo dobry kosmetyk godny polecenia, o którym już pisałam TU i na pewno jeszcze nie raz go sobie zakupię.

Znacie te kosmetyki? Czy macie takie same opinie na ich temat? 




niedziela, 3 grudnia 2017

NOWOŚCI LISTOPADOWE


He, hej :)

Witam z listopadowym haulem zakupowym. 
Jak na okres przedświąteczny obfitujący w wiele okazji i promocji przystało mocno poszalałam. ;) No ale tak to jest w sezonie promocyjnym, nie ma co się długo zamartwiać, trzeba się cieszyć z zakupów. ;D





Zacznę od najwspanialszego według mnie nabytku, który planowałam cały rok ;), a mianowicie kalendarza adwentowego. Długo się zastanawiałam nad tym jaki kalendarz wybrać. Chciałam, żeby to były jakieś fajne i porządne kosmetyki, a jednocześnie takie, których nigdy nie używałam i mogłabym w ten sposób po kawałeczku poznać. Zawartość większości interesujących mnie kalendarzy była mi w znacznym stopniu znana, więc nie opłacał mi się ich zakup. Aż tu nagle wpadł mi w oko kalendarz Rituals. Kosmetyki, które cieszyły się ogólnym uznaniem, byłam nimi zainteresowana i robiłam podchody obwąchując je w Sephorze, ale jakoś finalnie nie wpadły w moje łapki. A jak stwierdziłam, że ten kalendarz to najlepszy wybór dla mnie to wszystkie egzemplarze zostały wyprzedane. No trudno. Jednak któregoś dnia, kiedy nastąpił czas promocji w Sephorze stwierdziłam, że wejdę na stronę i sprawdzę. Jakie było moje zaskoczenie jak zobaczyłam, że braki magazynowe zostały uzupełnione. :)) Zamówiłam sobie zatem kalendarz adwentowy Rituals ze zniżką. 




Kolejne zaskoczenie dopadło mnie jak przyszedł, bo okazało się, że pudło było wielkości małej lodówki. ;D Kalendarz jest bardzo duży i pięknie wykonany. On i jego zawartość, którą sukcesywnie poznaję raduje moje oczy. Tyle tam cudeniek, że w sumie wystarczyłby ten kalendarz za całomiesięczne zakupy. 
No, ale zakupów jest więcej, zapraszam zatem na przegląd.




W Sephorze zamówiłam sobie również długo planowany pędzel do różu Zoeva 127 Luxe Sheer Cheek. Pędzel polecany przez makijażystki, więc zdając się na zdanie profesjonalistów postanowiłam go przetestować. Pędzel ma ścięty kształt, więc jest idealnie dopasowany do linii policzków i łatwo się go używa. Włosie według opisu jest naturalne i syntetyczne. Zaczęłam już używać, jest miękkie i miłe, róż nakłada się dobrze i można stopniować intensywność. Już przy delikatnym muśnięciu różu efekt na policzkach jest dobrze widoczny, więc trzeba mieć to na uwadze.




W Douglasie na promocjach skusiłam się na wydłużająco-podkręcający tusz marki 
Mac - In Extreme Dimension 3D lash. Tusz ten też miałam w planach po zachwalających opiniach blogerek, więc jak trafiła się wyprzedaż to bez zastanowienia wrzuciłam go do koszyczka.




Kolejną rzeczą, na którą skusiłam się na Douglasowych promocjach jest moja ulubiona woda perfumowana Sky Di Gioia Armaniego. Uwielbiam ten dziewczęcy zapach z piwonią i liczi w nutach zapachowych, więc jak tylko zorientowałam się, że jego cena została obniżona wiedziałam, że muszę go kupić. ;)



Kolejna wizyta w Bath & Body Works. Tutaj skusiłam się na dwa mydła, gdyż jedno było za 1 grosz. Wybrałam zimowo i drzewem pachnące Sparkling Alpine Woods oraz jesienne Autumn Spice & Clementine mające w składzie mandarynkę, persymonę i szałwię. Mandarynki tam za bardzo nie czuję, w moim odczuciu mydło pachnie jesiennym deszczem. ;)



Wybrałam się również na zakupy do drogerii Kontigo. Tu skusiłam się na maski. Jako, że 3 maska była gratis postanowiłam wybrać sobie 3 pasujące do mojej cery i do kasy dotarłam z 2 maskami A'Pieu - truskawkową rozjaśniającą i kawową ujędrniającą oraz Holika Holika rozjaśniającą z cytryny.




W Kontigo była też promocja na słynne żele aloesowe. Kupiłam więc taki żel aloesowy pod prysznic Holika Holika.




W Kontigo skusiłam się również na nowe kolory lakierów hybrydowych Neonail. Jest to beżowo-kakaowy Warming Memories oraz czerwony Sexy Red.




W Rossmanie wzięłam udział w popularnej promocji 1+1.
No, tam gdzie promocje na zapachy - tam i ja! ;) Kupiłam Moschino I love love i jeden zapach męski dla męża.




Zrobiłam również zakupy w Oriflame. Skusiłam się na moje ulubione miodki Tender Care, akurat były 4 w zestawie promocyjnym - klasyczny, porzeczkowy, żurawinowy i jagodowy. Bardzo lubię ich działanie na usta. 




Skusiłam się również na wodę Miss Giordani. Kiedyś bardzo mi podszedł ten zapach (mango, cytrusy i neroli) z próbki i czekałam na promocję. ;)



Kolejne nabytki to prezenty od przyjaciółek (też blogerek :D). Miałyśmy okazję w tym miesiącu spotkać się, więc wpadło co nieco do torebek. ;)
Od Bogusi z Bogusia bloguje  dostałam zapewne wszystkim już znane Be Delicious z DKNY. Lubię ten zapach latem.





Od Cat and Cosmetics wpadła mi do kosmetyczki Miracle Pencil od Golden Rose. Jest to rozjaśniająca kredka do konturowania ust i oczu. Używam jej do obrysowywania ust. Co za cudo! Usta ładnie się odcinają, są jakby wycięte równiutko. Bardzo się cieszę, że przypadkiem trafiłam na taki fajny produkt.




Od Turkusoowej  dostałam płynne pomadki do ust - pięknego nudziaka z nabłyszczaczem z Kiko oraz intensywny, ale piękny czerwonawy róż z Freedom. Boże, jak ona pięknie i profesjonalnie wygląda na ustach! Dobrze się trzyma ust i jest bardzo trwała. 
Dostałam też lakiery hybrydowe: bazę z NC Nails, lakier brzoskwiniowy z Oul'ac i lakier mandarynkowy z NC Nails. Cieszę się bardzo, bo pół roku temu zaczęłam przygodę z hybrydami i wciąż jestem na etapie kompletowania zbioru. 

Ach, piękny to był miesiąc! :D A jak u Was z listopadowymi zakupami?