piątek, 11 maja 2018

PROJEKT DENKO | KWIECIEŃ


Hej, hej :)

Nowy miesiąc już dawno się zaczął, a ja jeszcze nie zdążyłam wyspowiadać się ze starego. ;) Tyle się kosmetycznie działo w minionych tygodniach, że najpierw skupiłam się na konferencji i kosmetykach z Meet Beauty, a teraz dopiero na spokojnie przechodzę do kosmetyków zużytych w ciągu minionego miesiąca. Trochę się tego uzbierało. Zapraszam zatem na przegląd i mini recenzje. :)




Avon, Today, perfumowany żel pod prysznic. Żel z linii zapachowej Today mocno pachnący kwiatami (tuberozą, frezją, jaśminem). Pięknie pachnie i dobrze działa jako środek myjący. Ja uwielbiam ich żele perfumowane i często je kupuje ze względu na różnorodność zapachów i możliwość dopasowania ich do perfum.

Avon, Femme Icon, balsam do ciała. To również jest kosmetyk z perfumowanej linii zapachowej. Oprócz ładnego, perfumowego zapachu (radosny, z  nutami truskawki i paczuli) dobrze sprawdza się jako balsam. Bez problemu się rozprowadza, szybko wchłania i pielęgnuje skórę.

Avon, Cherish, balsam do ciała. Podobnie do kolegi wyżej, tu wersja o delikatnym, czystym zapachu białych kwiatów. 

Nivea, mus do mycia ciała. Myjadło do ciała w formie pianki o zapachu maliny i rabarbaru. Całkiem fajny kosmetyk, ciekawa forma aplikacji i zapach nienajgorszy. Na szczęście tradycyjna nuta Nivei, której nie lubię, nie przebijała tak bardzo. 


Avon Care, pink magnolia, krem do rąk. Krem o zapachu kwiatowym, przyjemny, ale nic wartego uwagi na dłużej. 

Rituals, The Ritual of Dao, krem do rąk. Bardzo gęsty i tłusty krem o konsystencji wazeliny. Bardzo ciężko się wchłania, ale trzeba mu przyznać ogromne zasługi pielęgnacyjne. Do stosowania na noc i jak dla mnie zimą to ogromne wsparcie i ratunek dla skóry dłoni. 

-417, nawilżający krem do rąk.  Fajny krem do rąk o miłej konsystencji i zmysłowym, balsamicznym zapachu. Trwałego, porządnego nawilżenia nie daje. 

Farmona, Nivelazione, chłodzący koncentrat ujędrniająco-antycellulitowy. Kosmetyk ten ma konsystencję żelu i właściwości chłodzące. Konkretnych działań w kierunku antycellulitowym nie zauważyłam z uwagi na krótki czas stosowanie i małą gramaturę. 

Yves Rocher, dwufazowy płyn do demakijażu oczu z wyciągiem z bławatka. To mój stały punkt w demakijażu i często tu o nim wspominam. Delikatny i skuteczny. 

Loreal, Paradise Extatic, tusz do rzęs. Nie zachwycił mnie. Owszem, dobrze podkreśla rzęsy, ale jednocześnie je skleja i osypuje się po godzinach. Szczegółowa recenzja TUTAJ


Czy mieliście okazję używać któregoś z kosmetyków tu przedstawionych?

19 komentarzy:

  1. Miałam mus Nivea i dobrze go wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie niestety zapach Nivei jest bardzo wyczuwalny w piance :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Kusi mnie aby przetetsowac ten plyn do demakijazu od YR ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. nie uzywalam zadnego z tych produktow, ale mam ten tusz w zapasach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. żadnego niestety nie miałam, ciekawią mnie produkty -417 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też ciekawiły, miałam zestaw kilku kosmetyków i niektóre dobrze wspominam (do włosów, balsam do ciała).

      Usuń
  6. Ja się myję teraz żelem pod prysznic ale Tomorrow i jestem zakochana <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam tylko piankę z nivea i bardzo ją lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystkie kosmetyki to dla mnie totalna nowość :) jakoś nie ciągnie mnie do kupna tego tuszu z Loreala...

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo jestem ciekawa tuszu Loreal, właśnie kończę Max Factora, więc może tym razem się na niego skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam żadnego w tych kosmetyków, ale miałam ochote na ten tusz i teraz się mocno zastanawiam nad nim

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam kiedyś maseczkę do włosów tej marki -417, ale jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A u mnie ta maseczka była wyjątkiem jeśli chodzi o -417 :D, bardzo fajne włosy po niej miałam.

      Usuń
  12. U Ciebie denko zawsze konkretne! Ja z tym tuszem się polubiłam, ale nie tyle żeby kupić go jeszcze raz. Lubię tusze tej marki, ale moja linia nr 1 to Volume Million Lashes:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też tusze Loreala bardzo lubię i mam ulubieńca z serii VML. :)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz. :) Na pewno zajrzę do Ciebie!

Publikując komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych poprzez system komentarzy Blogger zgodnie z polityką prywatności.