Trochę będzie strasznie... ;)
Od jakiegoś czasu bardzo popularne są maseczki w płachcie bazujące na maseczkach azjatyckich i teraz niemalże każda firma kosmetyczna ma takie w ofercie. Maseczki w tej formie są bardziej skuteczne, gdyż składniki aktywne są lepiej wchłaniane i mogą głębiej wnikać do skóry. Z ogromną zatem ciekawością wzięłam się za testowanie tego typu maseczki, którą właśnie ostatnio dostałam w boxie BeGlossy.
Jak wypadła?
Maseczka Garnier Moisture + Aqua Bomb to maska w tkaninie nasączona składnikami naturalnymi (wyciąg z granata), kwasem hialuronowym i serum nawilżającym. Sama tkanina jest wykonana z materiału ze 100 % włókna celulozowego, który idealnie przylega do konturów twarzy, nawilżając jej każdą część.
Maseczka ma za zadanie nawilżyć, wygładzić, ujędrnić i nadać skórze blasku. Krótko mówiąc stanowi ekwiwalent tygodnia nawilżania w jedyne 15 minut. Brzmi cudownie, prawda? ;)
Tu skład, który raczej cudownie się nie prezentuje:
Trzeba przyznać, że maska ma ładne opakowanie. W środku znajduje tkanina w kształcie twarzy, z otworkami, mocno nasączona preparatem. Trzeba uważać i szybko aplikować, bo cieknie po palcach. Kształt nie jest dobrze dopasowany, płachta jest długa i wąska. Ciężko mi było ją dopasować, męczyłam się z tym trochę. ;)
Po nałożeniu należy zdjąć foliową warstwę ochronną.
Potem przyklepać tkaninkę i odczekać 15 minut.
Podczas działania maseczki nie odczułam żadnego dyskomfortu, może lekkie szczypanie w okolicach oczu, ale po 2 minutach przestało.
Po zdjęciu płachty należy wklepać resztkę preparatu lub zdjąć nadmiar wacikiem.
Jak wrażenia? Nic szczególnego na twarzy po zdjęciu maseczki nie zauważyłam. Twarz jest mięciutka i gładka w dotyku, jednak żadnych efektów wow! nie ma. Nie ma też na szczęście efektów negatywnych. ;) Jedyne co uznałabym za minus to niedopasowana, za duża płachta.
W związku z brakiem zauważalnych, pożądanych efektów nie widzę powodu, by skusić się na tę maskę ponownie. A jeśli jesteście ciekawi jej pomimo wszystko, to myślę, że warto wypróbować i sprawdzić działanie na sobie. :)
Lubię maseczki w płacie :D Faktem jest że ogólnie większość maseczek,tych zwykłych też,nie robi nam cudów z twarzą,ale samo ich nakładanie,ten relaks i myśl że robimy coś dla siebie,sprawia że je lubimy :)
OdpowiedzUsuńWyglądasz uroczo :D
Również ją mam i zamierzam ją przetestować w tym tygodniu :) Ciekawa jestem jak się u mnie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńO, też jestem ciekawa. :)
UsuńWidziałam je w Niemczech, ale jakoś mnie nie skusiły te maski. Skoro niewiele robi to dobrze :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taka słaba no i cieknie z niej nie lubię tego, nie wiem czy kupię...
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam tej maseczki i chyba się na nią nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńLubię maski w płachcie. Szkoda, że ta tak niewiele robi...
OdpowiedzUsuńTo nie warto ją kupować, będę w takim razie omylała ją , żeby mnie nie kusiła ;)
OdpowiedzUsuńObserwuje i zapraszam do siebie : http://kobiecomania.blogspot.com/
;*
Bardzo lubię tego typu maseczki ;) oczywiście najlepsze są te azjatyckie ;)
OdpowiedzUsuńSzkoda że te nie jest powalająca ;(
Pozdrawiam
A tak miałam na nią chętkę, już po nią nie sięgnę <3
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam takiej maseczki ;/
OdpowiedzUsuńcarolineworld123.blogspot.com
szkoda, że się nie sprawdziła... :(
OdpowiedzUsuńLubię maseczki, choć przyznam, że u większości brak tego efektu wow. Ale zawsze coś tam działają. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
retromoderna.pl
Kiedyś miałam taką fazę na maseczki mocno zapachowe ( pamiętam że w H&M były takie czekoladowe , itp ) mimo że nie robiły nic, to kupowałam je dla " relaksu " . Teraz raczej nie sięgam po coś co nie daje efektu ! Więc mimo że kocham maseczki w płacie to się na nia nie skuszę ;) Wolę poszukać czegoś co da efekt ;P I przy okazji zrelaksuje ;D
OdpowiedzUsuńAle powiem Ci że uroczo w tej masce wyglądasz !! :)
Buźka
E tam zaraz strasznie :D
OdpowiedzUsuńAle szkoda, ze nie ma efektu wow :(
Ja nie mam cierpliwości do stosowania maseczek, ale obiecuje sobie sięgnąć po azjatyckie maseczki w formie zwierzątek :)
OdpowiedzUsuńO tych też jestem ciekawa :)
UsuńZ chęcią bym wypróbowała :D
OdpowiedzUsuńhttps://roseaud.blogspot.com/
Czasami lubię sięgnąć po takie szybkie maseczki, przynajmniej nie trzeba ich potem godzine zmywac ;)
OdpowiedzUsuńA tak byłam ciekawa tej maseczki! Szkoda, że nie było efektu wow. Maseczka to powinna dać takiego kopa skórze! Głębokie nawilżenie i odżywienie powinno się czuć. Szkoda, że niewiele masek daje taki efekt.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię jak maseczki są nie dopasowane szkoda że brak efektu wow.
OdpowiedzUsuńMaseczka całkiem ok ;)
OdpowiedzUsuńTo niedopasowanie dla mnie powodowało ogromny dyskomfort, zwłaszcza, że rzeczywiście fajerwerków żadnych te maski chyba nie robią
OdpowiedzUsuń