niedziela, 19 kwietnia 2020

BASICLAB | ANTIPERSPIRANT 72H

Hej :)
Produkty marki BasicLab bardzo lubię. Do tej pory wszystkie przetestowane przez mnie kosmetyki marki dobrze się u mnie sprawdzały, postanowiłam wiec sięgnąć po kolejny produkt z ich oferty. Tym razem trafił w moje ręce antyperspirant. Jesteście ciekawi jak się sprawdził? :)


Antyperspirant ten należy do gamy Anti-Perspiris, do której zaliczają się trzy produkty: antyperspirant 72, antyperspirant 48 i dezodorant 24. 
Wszystkie mają dobre, bezpieczne dla skóry składy, są delikatne dla skóry, a pielęgnacja skóry pod pachami jest tu stawiana równie wysoko jak skuteczność działania. Zawierają ekstrakt z aloesu, alantoinę i kompleks SEPITONIC M3.0, który podnosi skuteczność pozostałych składników aktywnych.

SKŁAD: Aqua (Water), Aluminum Sesquichlorohydrate, PPG-15 Stearyl Ether, Steareth-21, Steareth-2, Diglycerin, Isopropyl Myristate, Trehalose, Aluminium Lactate, Allantoin, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Magnesium Aspartate, Zinc Gluconate, Copper Gluconate, Propylene Glycol, Pentylene Glycol, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Parfum (Fragrance).


Wszystkie antyperspiranty mają takie samo opakowanie z kulką zakończone turkusową zakrętką. Różnią się tylko ilością godzin ochrony podaną w nazwie. Szata graficzna kosmetyków BasicLab jak zawsze przyjemna dla oka. :) Opakowanie mieści 60 ml kosmetyku.


Antyperspirant ma  lekko mleczne zabarwienie, ale nie pozostawia śladów na ubraniach. Posiada również zapach, który bardzo mi się podoba. Jest lekko słodki, trochę mleczno-waniliowy i przypomina mi aromaty zawarte w słodkich perfumach, szczególnie tych z nutami zapachowymi tonki. Jeśli chodzi o działanie jest skuteczny i utrzymuje świeżość przez cały dzień. Pomimo, że w nazwie jest 72 nie próbowałam go stosować go przez tyle czasu. 3 dni bez mycia to nie dla mnie. :D


Wszystko w tym kosmetyku jest na plus. Jedyny minus to nieco długie wchłanianie się. Zajmuje mu to ok.10 minut. Porównywałam nawet z innymi antyperspirantami robiąc test na dwie pachy i mojemu bohaterowi zajmuje to trochę dłużej, ale cóż, na szczęście później przez resztę dnia staje na wysokości zadania. ;) Działanie, skład i zapach kosmetyku to walory, które jednak przewyższają tę krótką chwilę dyskomfortu po aplikacji.

I co jeszcze jest dla mnie ważne, a dowiedziałam się tego od pań właścicielek kiedyś na warsztatach - może być stosowany przez dzieci ( a 11,12-latki już mogą potrzebować, sama mam ten przykład w domu). Ta informacja bardzo mnie ucieszyła i czuję się spokojniejsza, a dla dziecka, wiadomo, chcemy jak najlepiej. :)


To kolejny produkt BasicLab, który polubiłam i aż chce się sięgać po więcej. :)
*
Znacie jakieś produkty BasicLab? Macie coś do polecenia?


wtorek, 14 kwietnia 2020

DENKO MARZEC 2020

Hej, hej :)
Zapraszam na kosmetyczne podsumowanie marca. W porównaniu do poprzednich zużytków widzę, że to jest bardziej okazałe. Czyżby siedzenie w domu sprzyjało większemu bądź bardziej regularnemu zużywaniu ? ;)
Jakby nie było uzbierało się 11 produktów i z większości byłam zadowolona.



Zacznijmy od pielęgnacji twarzy. 



O2 Skin, Oxygen Cream Gel - lekki krem na dzień. Kosmetyki tej marki weszły na rynek jako te zawierające najwyższe stężenie czystego tlenu. Po zastosowaniu kilku ich  produktów jakichś większych zmian nie zauważyłam, ale przyjemnie się je stosowało. Krem na dzień był rzeczywiście bardzo lekki i nie obciążał skóry w ciągu dnia. Pod makijaż w sam raz.

O2 Skin, Oxygen Moisturising- Nourishing Cream - krem na noc. Ten krem pozostawił u mnie lepsze wrażenia niż krem na dzień. Był bardzo przyjemny i pozostawiał skórę miękką, odżywioną i przyjemną w dotyku. 

Pixi, Rose Tonic - tonik nawilżający z wyciągiem z róży i kwiatu dzikiego bzu. Pachnie bardzo przyjemnie i delikatnie, mnie bardziej kojarzy się z zapachem konfitury różanej.  Nie zawiera alkoholu i pozostawia  skórę odświeżoną i nawilżoną.



A teraz kosmetyki do pielęgnacji ciała:

Yves Rocher, Hammam Shower Oil, Argan Oil & Rose. Olejek pod prysznic, który mnie nie zadowolił, a szczegóły opisałam już TUTAJ

Lambre, Chocolate & Orange Body Creme. Krem do ciała o fajnym, zimowym, ciepłym zapachu czekolady i pomarańczy. Marka nie jest u nas popularna, to francuska marka katologowa, a miałam ten krem z pudełka Be Glossy.

Tołpa, Dermo Body, Cellulite. To nocny turbo-krem antycellulitowy z efektem ultradźwięków. Ma redukować cellulit do 2 stopni, zmniejszać obwód uda o 1 cm i działać podczas snu. Miał konsystencję rzadkiego kremu, dziwny zapach i lekko rozgrzewał, ale było to ledwo wyczuwalne. Przyznam, że nie stosowałam go regularnie i ciężko mi wypowiedzieć się na temat jego działania

The Body Shop, Nigritella Oriental Orchid. Żel pod prysznic z linii zapachowej Nigritella. Żele TBS bardzo lubię i chwalę pod każdym względem. Ten miał dodatkowo ciekawy, orientalny, lekko słodki, kwiatowy, oleisty zapach. Ładnie współgrał z perfumami. Na pewno nie raz jeszcze sięgnę po żele z serii perfumowej.



Yves Rocher, Anti-Pollution Shampoo. Miniatura detoksykującego szamponu micelarnego. Miałam już ten szampon w pełnym wymiarze, znam go i jestem z niego zadowolona. Działa odświeżająco, nie plącze, łatwo rozczesuje się po nim włosy i zostawia je miękkie i śliskie. 

Mr.Blanc, Bamboo Charcoal Whitening Polish. Wybielająca pasta do zębów z węglem o zapachu miętowym. Niezbyt przyjemnie mi się jej używało, bo wszystko dookoła (umywalka) było czarne. Nie, nie jestem zwolenniczką czarnych past.

Yves Rocher, Vanille Bourbon, Sensual Hand Cream. Mały, podręczny kremik o zapachu wanilii. To taki kremik na dzień, dający chwilowe ukojenie i komfort, ale niestety nie ma działania długotrwałego. Po dłuższej chwili znowu dłonie suche. Nie, nie kupię więcej.

The Body Shop, Rich Plum, Hand Cream. To samo co wyżej. Mały, podręczny kremik na dzień nie dający nawilżenia na dłuższą metę. Po chwili dłonie znowu były suche. Przynajmniej zapach był tutaj piękny. Śliwka połączona ze świeżym, ostrym, zimowym powietrzem. Kocham ten zapach i co roku jak jest zimą w ofercie to kupuję żel p/prysznic i masło.
*
To wszystkie moje zużytki. ;) Znacie któreś z nich?

niedziela, 5 kwietnia 2020

NOWOŚCI KOSMETYCZNE | MARZEC 2020

Hej, hej :)
Marzec minął, zapraszam zatem na przegląd moich kosmetycznych nowości z tego miesiąca. Zakupowo u mnie ostatnio skromnie, nie szaleję. Biorę pod uwagę swoje zapasy, potrzeby i plany w powiązaniu z promocjami, więc wygląda to następująco:



W tym miesiącu było to kilka rzeczy dla potrzeby i kilka rzeczy z wishlisty, które udało się wyłapać w super okazjach. ;)  



Rossmann i promocja na produkty do włosów. Tu skusiłam się na kosmetyki, które mnie od jakiegoś czasu interesowały, tak je zachwalacie... ;) Tresemmé Collagen + Fullness do włosów cienkich oraz Gliss Kur Supreme Length. Te serie mnie zainteresowały na podstawie Waszych opinii, więc zaopatrzyłam się w zestaw (szampon i odżywkę), no i zobaczymy jak sprawdzą się u mnie. ;)



Sephora i produkty, które małam w planach od dłuższego czasu. Nadarzyła się dobra okazja i mam! :) Hourglass Ambient Lighting Palette - paleta rozświetlająca, w której znajdziemy puder rozświetlający Diffused Light, róż rozświetlający Euphoric Fusion i bronzer rozświetlający Luminous Bronze Light. 3 cudeńka w jednym, choć zaczęło się od zainteresowania pudrem rozświetlającym, który faktycznie zmiękcza i wygładza rysy, ale jak trafił się zestaw z dodatkowymi upiększaczami to postanowiłam wypróbować więcej. Drugi skarb to balsam do ust Fresh Sugar Tinted Lip Treatment spf 15 w odcieniu Tulip. Na ustach wygląda jak kremowa pomadka, jest bardzo miękki i dosyć mocno napigmentowany jak na balsam. Kolor, który wybrałam to soczysty róż. Efekt ładny, ale przez to, że sztyft jest gruby i miękki to potrafi wyjść poza kontur, więc trzeba uważać albo użyć konturówki.



Ta miniaturka to pasta oczyszczająca Ziaja z serii Jeju, którą dostałam przed seansem w kinie. :D
I nowy lakier do mojej hybrydowej kolekcji NeoNail w kolorze Silver Grey

*

To wszystkie moje marcowe nabytki. Znacie któryś? A może któryś jest dla Was szczególnie interesujący?