Hej, hej :)
Witam w weekend. A jak weekend to maseczka. ;)
Uwielbiam ten czas kiedy mogę odpocząć, zrelaksować się i wziąć się za to co lubię najbardziej. Otwieram wtedy swoje domowe Spa i biorę się za maseczkowanie. Lubię przeróżne maseczki, ale tak szczerze mówiąc, przy mojej tłustej cerze najlepiej sprawdzają się maseczki oczyszczające. Te dają najlepszy i widoczny efekt na mojej twarzy. W związku z moimi preferencjami posiadam bardzo dużo maseczek bazujących na glince i często je sobie aplikuję. Wszystkie te moje glinkowe maseczki łączy jedna rzecz - są to maski gotowe. Dzisiaj natomiast postanowiłam zmierzyć się z glinką w proszku. ;) Bardzo byłam ciekawa czy robiona maseczka z glinki w proszku będzie lepsza od gotowca i na czym polega różnica?
Do eksperymentu użyłam maski Zielona Glinka z Nacomi. Jest to maska oczyszczająca do twarzy i ciała, ale ja użyłam jej tylko do twarzy. Maska jest przeznaczona do cery tłustej, mieszanej i trądzikowej. Jest to kosmetyk w 100% naturalny, w skład wchodzi tylko i wyłącznie glinka zielona. Umieszczona jest w plastikowym słoiku i ma 138 gr. Po odkręceniu wieczka naszym oczom ukazuje się dodatkowe zabezpieczenie.
Zadaniem tej maski jest oczyszczenie z toksyn i odżywienie skóry. Glinka posiada właściwości odtłuszczające, matujące i lekko złuszczające skórę. Mikroelementy zawarte w glince (wapń, magnez, cyn, miedź i fosfor) wspomagają regenerację i dotlenienie skóry. Maska działa antybakteryjnie, wspomaga procesy gojenia i zapobiega pojawianiu się wągrów i wyprysków.
Żeby ją sobie zaaplikować należy ją rozrobić z wodą, hydrolatem lub olejem. Wystarczy odrobina proszku, żeby wygenerować odpowiednią ilość maski.
Ja eksperymentowałam z hydrolatem. Ponieważ mam na stanie hydrolat różany maska przybrała zapach róży damasceńskiej. ;)
Po zmieszaniu maski z hydrolatem otrzymujemy błotko, jak widać poniżej. Moje błotko ma trochę grudek, nie udało mi się rozmieszać preparatu idealnie. ;)
Maseczkę należy nałożyć na twarz i zmyć po wyschnięciu. Od razu jak poczułam, że zaczęła zasychać wzięłam za zmywanie.
Jaki dała efekt?
Po zmyciu glinki moim oczom ukazała się oczyszczona i rozjaśniona cera. Skóra była wyraźnie wygładzona, zmatowiona, a pory zmniejszone. Odczuwałam też lekkie ściągnięcie, ale naprawdę lekkie i komfortowe, takie jakie bym chciała odczuwać po aplikacji kosmetyków na co dzień. W dotyku skóra była gładka i sucha, bez odczucia minimalnej nawet tłustości.
Wiem, że maski z glinką potrafią takie cuda, ale tu efekty były naprawdę spektakularne. Maska zasiliła grono moich maseczkowych ulubieńców i naprawdę szczerze ją polecam, szczególnie osobom posiadającym tłustą i problemową cerę.
A Wy? Czy macie doświadczenie z maseczkami samodzielnie robionymi? :)
Uwielbiam maseczki z zielonej glinki, najczęściej jednak w ramach ekonomiczności zamawiam je w e-naturalne lub innych sklepów z połproduktami. Nacomi wygląda ciekawie i może się kiedyś na nią skuszę będąc w Hebe. Ja uwielbiam gotowce od Dermaglin zwłaszcza tę do cery trądzikowej<3
OdpowiedzUsuńJa też zacznę rozglądać się za tanimi półproduktami. ;)
Usuńnie znam tej marki, ogolnie mam kilak takich maseczek w proszku ktore mixuje z czym chce :)
OdpowiedzUsuńTo świetny pomysł. :)
UsuńBardzo ją lubię, dawno nie robiłam maski sama, ale to jedna z lepszych, które posiadałam, chociaż cenowo najtaniej nie jest :)
OdpowiedzUsuńNo, tak, chociaż z drugiej strony jest wydajna.
UsuńTo prawda, na długo starcza :)
UsuńSkład bardzo dobry:) Do mojej skóry nie pasuje,ale cieszę się, że Tobie dała satysfakcję:)
OdpowiedzUsuńKoniecznie bede musiała spróbować te maseczkę z Nacomi :)
OdpowiedzUsuńSprawdź. Warto. :)
UsuńMi się właśnie rzadko kiedy chce bawić w samodzielne mieszanie, preferuję gotowe maski. Ale jeśli trafiła bym właśnie na tak dobrą, to wtedy warto się poświęcić;).
OdpowiedzUsuńTo fakt, trzeba ją samemu zrobić, ale z drugiej psiknąć trochę hydrolatu do proszku i zamieszać to minuta. Gorzej, że później trzeba miskę umyć. ;P
UsuńMam właśnie w zapasach jedna maseczkę w proszku, ale jakoś nie bardzo chce mi się z nią bawić
OdpowiedzUsuńBogusiu, skropić proszek i zamieszać to minutka, a jakie fajne efekty potem. :)
UsuńDomowe laboratorium z tą glinką. Muszę kiedyś spróbować :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj. ;)
UsuńTeż mam tą glinkę i niedługo planuję o niej wpis =) Wszelkiej maści maseczki oczyszczające zawsze znajdą u mnie miejsce =)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie. :)
UsuńUwielbiam działanie glinek. Chętnie sięgam po zieloną :)
OdpowiedzUsuńJa z chęcią potestuję jeszcze inne. :)
UsuńO,super ze Nacomi się sprawdziła :) ja sobie ostatnio robiłam taką marokańską,własnie muszę o niej napisać :)
OdpowiedzUsuńJa maska zbyt szybko zastyga a chcemy ją mieć na buzi dłużej,można ją zwilżać hydrolatem :)
Tak, tak, albo wodą termalną. :) Ja czasami tak robię, a jak czuję, ze wystarczy to zmywam. To czekam na post o tej marokańskiej. :)
UsuńOstatnio polubiłam się z tą marką! Jednak nie próbowałam tej glinki 😁
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do Siebie 😍
Nigdy nie mialam jeszcze maseczki (glinki) w proszku. Czas sie przelamac ;)
OdpowiedzUsuńkiedyś robiłam sobie sama maseczki. Ogólnie kusi nie marka Nacomi, jak znajdę w PL to sie obkupię ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię glinki :) Świetnie się u mnie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńuwielbiam glinki <3
OdpowiedzUsuńCiekawa ta glinka chociaż ja wole maseczki już zrobione na gotowe bo jestem leniem ;) Fajny blog, zostaje na dłużej :) Buziaki!
OdpowiedzUsuńjeszcze nie stosowałam takiej maski :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię działanie glinek, choć niestety nie zawsze chce mi się je robić:D
OdpowiedzUsuńSwego czasu też używałam maseczek robionych samodzielnie i też bardzo się z nimi polubiłam. Ostatnio jakoś mam lenia i wolę chyba gotowce , jednak kiedyś na pewno się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńRaz na jakiś czas można. ;)
UsuńUwielbiam zieloną glinkę jest najbardziej odpowiednia do mojej mieszanej cery :) Też najbardziej lubię te naturalne które można modyfikować, gotowe np. z loreala mają mnóstwo niepotrzebnych dodatków :(
OdpowiedzUsuńTo prawda.
UsuńMiałam tą maseczkę i byłam z niej bardzo zadowolona :) Zazwyczaj większość produktów z Nacomi się świetnie u mnie sprawdza :)
OdpowiedzUsuńwszystko pięknie opisane :D Mam w domu jedną glinkę i zastanawiałam się, jak ją zastosować :D proste - wymieszaj na przykład z olejkiem! :D Dzięki! :D
OdpowiedzUsuńdodaję do obserwowanych, w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
https://pani-blondynka.blogspot.com/
Uwielbiam maseczki glinkowe robią naprawdę cuda z cerą! Do tej pory używałam tych od Fitomedu ale mam ochotę spróbować również Nacomi bo jesteś kolejną osobą, która je poleca:)
OdpowiedzUsuńwww.windowtothebeauty.com
lubie takie maseczki dobrze działają na moją cerę
OdpowiedzUsuńJa się ostatnio zakochałam w glince czerwonej, również z Nacomi. Dodaje do niej też tej wody różnej z Make me bio i do tego jeszcze olejek z dzikiej róż, jojoba, awokado. Uwielbiam efekt po tej masce. Już praktycznie nie kupuje gotowych masek z glinką. Chciałabym również spróbować glinki różowej, czyli połączenia białej z czerwoną ;).
OdpowiedzUsuńczęsto sięgam po glinki w domowych maseczkach :)
OdpowiedzUsuńUuu dobry pomysł na maseczkę :) I uwielbiam Nacomi :)
OdpowiedzUsuń