Hej, hej :)
Nowy miesiąc już dawno się zaczął, a ja jeszcze nie zdążyłam wyspowiadać się ze starego. ;) Tyle się kosmetycznie działo w minionych tygodniach, że najpierw skupiłam się na konferencji i kosmetykach z Meet Beauty, a teraz dopiero na spokojnie przechodzę do kosmetyków zużytych w ciągu minionego miesiąca. Trochę się tego uzbierało. Zapraszam zatem na przegląd i mini recenzje. :)
Avon, Today, perfumowany żel pod prysznic. Żel z linii zapachowej Today mocno pachnący kwiatami (tuberozą, frezją, jaśminem). Pięknie pachnie i dobrze działa jako środek myjący. Ja uwielbiam ich żele perfumowane i często je kupuje ze względu na różnorodność zapachów i możliwość dopasowania ich do perfum.
Avon, Femme Icon, balsam do ciała. To również jest kosmetyk z perfumowanej linii zapachowej. Oprócz ładnego, perfumowego zapachu (radosny, z nutami truskawki i paczuli) dobrze sprawdza się jako balsam. Bez problemu się rozprowadza, szybko wchłania i pielęgnuje skórę.
Avon, Cherish, balsam do ciała. Podobnie do kolegi wyżej, tu wersja o delikatnym, czystym zapachu białych kwiatów.
Nivea, mus do mycia ciała. Myjadło do ciała w formie pianki o zapachu maliny i rabarbaru. Całkiem fajny kosmetyk, ciekawa forma aplikacji i zapach nienajgorszy. Na szczęście tradycyjna nuta Nivei, której nie lubię, nie przebijała tak bardzo.
Avon Care, pink magnolia, krem do rąk. Krem o zapachu kwiatowym, przyjemny, ale nic wartego uwagi na dłużej.
Rituals, The Ritual of Dao, krem do rąk. Bardzo gęsty i tłusty krem o konsystencji wazeliny. Bardzo ciężko się wchłania, ale trzeba mu przyznać ogromne zasługi pielęgnacyjne. Do stosowania na noc i jak dla mnie zimą to ogromne wsparcie i ratunek dla skóry dłoni.
-417, nawilżający krem do rąk. Fajny krem do rąk o miłej konsystencji i zmysłowym, balsamicznym zapachu. Trwałego, porządnego nawilżenia nie daje.
Farmona, Nivelazione, chłodzący koncentrat ujędrniająco-antycellulitowy. Kosmetyk ten ma konsystencję żelu i właściwości chłodzące. Konkretnych działań w kierunku antycellulitowym nie zauważyłam z uwagi na krótki czas stosowanie i małą gramaturę.
Yves Rocher, dwufazowy płyn do demakijażu oczu z wyciągiem z bławatka. To mój stały punkt w demakijażu i często tu o nim wspominam. Delikatny i skuteczny.
Loreal, Paradise Extatic, tusz do rzęs. Nie zachwycił mnie. Owszem, dobrze podkreśla rzęsy, ale jednocześnie je skleja i osypuje się po godzinach. Szczegółowa recenzja TUTAJ
Czy mieliście okazję używać któregoś z kosmetyków tu przedstawionych?
Miałam mus Nivea i dobrze go wspominam :)
OdpowiedzUsuńDla mnie niestety zapach Nivei jest bardzo wyczuwalny w piance :P
OdpowiedzUsuńKusi mnie aby przetetsowac ten plyn do demakijazu od YR ;D
OdpowiedzUsuńSpróbuj, one non stop w promocjach. ;)
Usuńnie uzywalam zadnego z tych produktow, ale mam ten tusz w zapasach :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak u ciebie się sprawdzi. :)
Usuńżadnego niestety nie miałam, ciekawią mnie produkty -417 :)
OdpowiedzUsuńMnie też ciekawiły, miałam zestaw kilku kosmetyków i niektóre dobrze wspominam (do włosów, balsam do ciała).
UsuńJa się myję teraz żelem pod prysznic ale Tomorrow i jestem zakochana <3
OdpowiedzUsuńTomorrow czeka u mnie w zapasach. ;)
UsuńZnam tylko piankę z nivea i bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńWszystkie kosmetyki to dla mnie totalna nowość :) jakoś nie ciągnie mnie do kupna tego tuszu z Loreala...
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa tuszu Loreal, właśnie kończę Max Factora, więc może tym razem się na niego skuszę :D
OdpowiedzUsuńNie miałam żadnego w tych kosmetyków, ale miałam ochote na ten tusz i teraz się mocno zastanawiam nad nim
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś maseczkę do włosów tej marki -417, ale jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia :P
OdpowiedzUsuńA u mnie ta maseczka była wyjątkiem jeśli chodzi o -417 :D, bardzo fajne włosy po niej miałam.
UsuńJuż o tuszu wiem heh
OdpowiedzUsuńU Ciebie denko zawsze konkretne! Ja z tym tuszem się polubiłam, ale nie tyle żeby kupić go jeszcze raz. Lubię tusze tej marki, ale moja linia nr 1 to Volume Million Lashes:).
OdpowiedzUsuńJa też tusze Loreala bardzo lubię i mam ulubieńca z serii VML. :)
Usuń