Wodę różaną odkryłam niedawno. Tonizowanie skóry twarzy zawsze było obowiązkowym krokiem w mojej pielęgnacji, ale używałam do tego toniku. Dużo słyszałam o hydrolatach, przymierzałam się do nich dosyć długo, aż w kocu nadarzyła się okazja na targach kosmetycznych i hydrolat zakupiłam. A ponieważ wyjątkowo zaznaczył się on w mojej pielęgnacji, postanowiłam poświęcić mu wpis.
Woda Różana Make Me Bio jest w 100 % naturalna. Nie zawiera parabenów, siarczanów ani konserwantów. To czysty hydrolat z Róży Damasceńskiej. Wykazuje właściwości tonizujące, ze względu na które ją właśnie kupiłam oraz odświeżające i odżywcze, zwłaszcza dla cery zmęczonej i dojrzałej. Codziennie stosowana ma dbać o nawilżenie i elastyczność skóry oraz przywracać skórze naturalny blask. Nie wysusza skóry, dzięki czemu można ją stosować w razie problemów skórnych, o czym ja również miałam okazję się przekonać.
Woda jest dostępna w 100 ml poręcznej, plastikowej buteleczce z atomizerem. Atomizer daje nam delikatną mgiełkę. Jest to bardzo komfortowe, bo nie musimy dodatkowo używać wacików.
Zapach jest mocno różany i momentami miałam go dość, ale po czasie przyzwyczaiłam się. Jest on odczuwalny przede wszystkim podczas aplikacji kosmetyku. Skóra po wchłonięciu się kosmetyku jest niesamowicie miękka, gładka i nawilżona.
Woda pomaga również w sytuacjach, kiedy skóra jest podrażniona lub zaczerwieniona. Działa w takich sytuacjach kojąco i skóra szybko dochodzi do siebie.
Hydrolat ten ma też dodatkowe zastosowanie. Można go stosować na włosy, co niedawno odkryłam ;) i faktycznie stają się one bardziej elastyczne i miękkie.
Może być również stosowany do rozrabiania glinki na maseczkę.
Generalnie kosmetyk ten ma tyle pozytywów, że nie da się obok niego przejść obojętnie. :)
Wszystko to sprawiło, że stał się jednym z ważnych i stałych elementów mojej pielęgnacji. Wiem, że kupię kolejny i na tyle wzbudził moje zaufanie, że mam ochotę również wypróbować inne produkty Make Me Bio.
Znacie ten kosmetyk lub inne produkty Make me Bio? A może polecacie coś szczególnie?
Nie znam jeszcze kosmetyków tej marki, ale wiem, że wiele dziewczyn je sobie chwali :)
OdpowiedzUsuńDo tonizacji używam tonika, ale do oczyszczania używam produktów z różą. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam tę wodę,właśnie mi się kończy,mam dwa inne hydrolaty ale zakupię tę różę na pewno ponownie :)
OdpowiedzUsuńJak masz jakieś fajne hydrolaty na oku to daj znać. Wciągnęłam się. ;)
UsuńDam znać :* Na razie zaczęłam makowy od 4 Szpaków ale mam mieszane uczucia...
UsuńNie używałam hydrolatów ale coraz bardziej się przekonuję by je przetestować :)
OdpowiedzUsuńWidziałaś make me bio gdzieś u nas stacjonarnie?
Kontigo. ;)
UsuńSłyszałam o tej wodzie, ale nie miałam. Ogólnie nie miałam produktów tej firmy..
OdpowiedzUsuńUwielbiam wodę różana :') Każdej firmy ;-)
OdpowiedzUsuńLubię działanie wody różanej. Z tej serii miałam krem do twarzy i dobrze go wspominam :)
OdpowiedzUsuńmój must have kolejnych zakupow :)
OdpowiedzUsuńna tę wodę mam ochotę od dawna, jak skończę zapasy to się na nią skuszę, uwielbia tonizowanie w ciągu dnia, praca przy komputerze robi swoje...
OdpowiedzUsuńTypowego hydrolatu nie stosowałam chyba nigdy, ale sporo dobrego o jego właściwościach czytałam :)
OdpowiedzUsuńJa po tym doświadczeniu mam zamiar wziąć się kolejne hydrolaty. ;)
UsuńKosmetyków Make Me Bio nie miałam jeszcze okazji wypróbować, ale wodę różaną bardzo lubię i regularnie po nią sięgam. Jest to rewelacyjny kosmetyk dla mojej naczynkowej cery.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Dla naczynkowej cery najlepszy. :)
UsuńKiedyś miałam hydrolat rumiankowy innej marki i bardzo polubiłam taką formę pielęgnacji. Może Make Me Bio też kiedyś spróbuję, bo marka wydaje mi się ciekawa.
OdpowiedzUsuńSpróbuj, warto. :)
UsuńJa chyba muszę dać jeszcze jedną szansę różanym specyfikom. Kilka lat temu testowałam ekoAmpułkę dawnego Pat&Rub (a obecnego Naturativ) i zamiast ukoić naczynka, jeszcze je zaogniała. Zwaliłam winę na biedną różę, a może to jednak nie była ona???
OdpowiedzUsuńNo, ja bym pewnie zaryzykowała i sprawdziła na innym kosmetyku.
UsuńJa lubię działanie różanych kosmetyków, gorzej z zapachem, bo go nie lubie :)
OdpowiedzUsuńTo fakt. Różany zapach potrafi być męczący.
UsuńMam hydrolat z Laboratorium Cosmeceuticum, sprawdza się świetnie na skórę, do maseczek też dodaję, ale na włosy jeszcze nie próbowałam. Dzięki za radę :)
OdpowiedzUsuńMam, lubię, używam do maseczki z czerwoną glinką ;) Kocham różę, różany zapach itd. Absolutnie mnie nie męczy lub drażni. Mam wiele kosmetyków z różą, olejkiem z róży - ma ona zbawienne działanie na naczynka a właśnie z nimi mam największy problem ;)
OdpowiedzUsuńZnam wodę różaną ale tej firmy nie kojarzę ;) świetny post ;)
OdpowiedzUsuńPowiem jedno, uwielbiam tą wodę różaną! :D
OdpowiedzUsuńWoda różana to jest to - wszystko jedno czy Make Me Bio czy innej firmy to zawsze jestem na tak - tak długo oczywiście jak skład jest dobry, bo niestety są firmy, które i wodę różaną "chrzczą" jak paliwo :(
OdpowiedzUsuńChoć sam zapach ten mgiełki nieco mnie drażnił tak działanie wynagradzało wszystko:)
OdpowiedzUsuń