wtorek, 31 grudnia 2019

G-SYNERGIE | BAMBOO & PHILIPPINE CHARCOAL BLACK FACIAL MASK

Hej, hej :)
Zbliża się koniec roku, a z nim Sylwester, więc zakładam, że kosmetyki, które nas teraz najbardziej interesują to maski i wszelakiego rodzaju upiększacze. ;)
Ja również zabrałam się za maskowanie i oczywiście mam zamiar podzielić się wrażeniami. Sięgnęłam po maskę mało jeszcze znaną w blogosferze, przynajmniej mnie się jeszcze jakoś w oczy nie rzuciła. ;) Jest to oczyszczająca i odżywcza maska w płachcie Bamboo & Philippine Charcoal Black Facial Mask G-SYNERGIE.



Maska zawiera składniki odżywcze, a w szczególności ekstrakt z bambusa oraz filipiński węgiel drzewny. Ekstrakt z bambusa jest bogaty w krzem, który wspomaga skórę w takich dolegliwościach jak trądzik, ale również uczestniczy  w syntezie kolagenu, elastyny i kwasu hialuronowego.  Przyspiesza regenerację naskórka i odbudowuje strukturę starzejącej się skóry. Filipiński węgiel drzewny natomiast działa jak magnes i wyciąga toksyny z porów.
Po użyciu tej maski powinniśmy uzyskać nieskazitelną i zdrową cerę.
Jak było?



Maska posiada dwa płaty: cellulozowy (czarny) nasączony esencją i perłowy film, do którego ta płachta jest przytwierdzona. Czarny płat nakładamy na oczyszczoną twarz i trzymamy 15-20 minut. 
Płat da się równomiernie rozłożyć na twarzy i każdy skrawek skóry jest poddany jego działaniu. Nic nie skapuje, trzyma się dobrze, a podczas aplikacji czuć chłód na twarzy.
Jak to w przypadku jednorazowego użycia maski w płacie większych zmian na twarzy nie zarejestrowałam. ;) Natomiast to co zauważalne gołym okiem to lekkie rozjaśnienie, rozświetlenie, napięcie i efekt wypoczętej skóry.
Pomimo braku spektakularnych efektów, uważam, że maski zawsze warto robić. ;) Taka dodatkowa pielęgnacja zawsze nam wyjdzie na dobre.
*
Lubicie maski w płacie? Jak macie jakąś ulubioną i godną polecenia to dajcie znać. :)






poniedziałek, 23 grudnia 2019

NOWOŚCI LISTOPADOWE :)


Hej, hej :)
Atmosfera na blogach już świąteczna i każdy jest zajęty przygotowaniami, ale dla relaksu trzeba pomyśleć o kosmetykach :D, więc postanowiłam jeszcze wjechać z moimi nowościami kosmetycznymi. 
Zatem, kto ma chwilę niech wpada zobaczyć co zawitało do mnie w listopadzie. :)


Jak widać dużych zakupów u mnie w listopadzie nie było. Sporą ich część zajęły dodatki do gazet. ;D Zazwyczaj omijam takie okazje, bo nie ma dla mnie nic ciekawego, ale w tym miesiącu wiele rzeczy mnie zainteresowało.



W gazetach dorwałam:
A'pieu, Honey House Manuka, Sweet Manuka. Odżywczo-rozświetlająca maska w płachcie na bazie miodu. 
Dr.Mola , 3 Step Deep Conditioning Hair Mask. Maseczka na końcówki włosów w formie czepka.
Vianek, regenerujący krem do rak z ekstraktem z morwy oraz odżywczy krem do rąk z ekstraktem z chmielu.
L'Orēal, Botanicals Fresh Care. Lawendowa maska do cienkich, delikatnych włosów. Co ciekawe, z gazetą wychodziła taniej niż na półce w Rossmannie. ;)


A w Rossmann skorzystałam z promocji i wzięłam dwa ciekawie pachnące dezodoranty Fa słodki Pink Passion i owocowy Ipanema Nights.


Comiesięczna wizyta z ulotką w Yves Rocher. Nabyłam znany już mi, delikatny tonik Hydra Vegetal, a do zakupu dostałam wodę micelarną Sensitive Vegetal.


Od portalu DressCloud mam podkład Affect oraz peeling z biodegradowalnym brokatem nieznanej mi jeszcze marki BG Cosmetics


A tu trochę płatków. ;) Zaczęło się od tego, że skusiłam się na polecane na którymś blogu żelowe płatki pod oczy Perfecty 45 +. Płatki dały tak ładny efekt rozświetlonej, napiętej i odmłodzonej okolicy oczu, że nabrałam ochoty na poeksperymentowanie z płatkami innych marek. Kupiłam od razu kilka: węglowe płatki pod oczy Eye Patch Perfecty, Snail & Vitamin C oraz Shiny Look Efektimy i No Wrinkles Lirene. Wszystkie celujące w odmłodzenie spojrzenia oczywiście. :D



Zestaw Resibo zamówiłam sobie w dobrej cenie na Minti Shop. Skusiło mnie chwalone serum wygładzające i kwarcowy roller, który to chciałam sobie kupić do masażu twarzy już jakiś czas temu. Oprócz tego do zestawu zostały dodane próbki kilku kultowych kosmetyków Resibo. ;)


Ponieważ cały czas myślę o tych swoich marnych włosach i próbuję im pomóc ;) to tym razem skusiłam się  Hair Perfector Olaplex do włosów farbowanych. 


No i jeszcze w prezencie kupiłam sobie woda toaletową A Girl in Capri Lanvin. ;) To zapach bardziej na ciepłe dni ze swoimi cytrusowymi nutami, ale nadarzyła się okazja, a ja i tak miałam go w planach.



No i ostatni, największy prezent ode mnie dla mnie. :D Kalendarz adwentowy. Lubię co roku w grudniu mieć jakiś kosmetyczny kalendarz adwentowy i codziennie sprawiać sobie radość nowym kosmetykiem. W zeszłym roku nie miałam, bo nie znalazłam dla siebie nic ciekawego. Dużo marek już miałam, więc albo kosmetyki się powtarzają albo poupychane są rzeczy nieinteresujące mnie. Nie chcę też kalendarza jednej marki, bo zawsze są jakieś, które już miałam. Takie, gdzie jest 24 cienie albo 24 pomadki też mnie nie interesują, bo wiadomo, że wszystkie kolory mi nie podpasują i zero satysfakcji z takiego kalendarza. Ciężko kosmetykomaniaczce dogodzić. ;) Marzył mi się kalendarz z różnymi markami (fajnymi i takimi, co jeszcze ich nie testowałam) i kosmetykami z różnych kategorii. I uff, taki znalazłam w tym roku na Zalando. :) Był drogi i siedział w koszyku, ale trafiłam któregoś dnia na zniżkę, a do tego jeszcze doszedł następnego dnia Black Friday z drugą zniżką i wyszło całkiem przyzwoicie. Jestem zadowolona, bo wszystkie kosmetyki to dla mnie nowości (znane mi ze słyszenia, ale nie testowałam) i tylko jedną rzecz kiedyś miałam (tusz Clinique).
No, takie kalendarze to ja co roku poproszę. :)

*
To wszystkie moje nowości, a ponieważ święta coraz bliżej to chciałam Wam życzyć Wesołych Świąt :) w miłej, rodzinnej atmosferze i  Mikołaja z workiem prezentów, a wśród nich kosmetycznych nowości oczywiście. :))

wtorek, 10 grudnia 2019

DENKO LISTOPADOWE | MINIRECENZJE


Hej, hej :)

Witam Was dzisiaj z podsumowaniem kosmetycznym minionego miesiąca.
Tym razem nie uzbierało mi się tak dużo jak poprzednio. Mimo to, zapraszam na kilka króciutkich recenzji. Zobaczcie jak u mnie się sprawdziły poniższe kosmetyki. 


Zacznijmy od twarzy. :)


Pure Heals, Ginseng Berry 80 Overnight Mask. Całonocna odmładzająca maska z żeńszeniem. Jej główne zadanie to nawilżenie i ujędrnienie. Konsystencję ma budyniowatą, różowy kolor i ładny zapach. Starczyło mi tej maski na kilka razy i  muszę powiedzieć, że w kwestii działania byłam zadowolona. Następnego dnia rano cera wyglądała ładnie i była wygładzona. 

O2SKIN, Oxygen Water with Hialuronic Acid. Skoncentrowane serum tlenowe z kwasem hialuronowym. Lekka konsystencja i dobrze się sprawdzało rano pod makijaż. Żadnego specjalnego działania nie zauważyłam. Była natomiast rzecz, która mnie irytowała w opakowaniu, mianowicie wypadająca pipeta z nakrętki, jak również  słabe działanie pipety (ledwie nabierała).



Yves Rocher, Hydra Vegetal, płyn micelarny. Generalnie nie lubię płynów micelarnych, ale czasami potrzebuję do beztłuszczowego oczyszczania. Ten, z serii nawilżającej, jest całkiem przyzwoity.

Duetus, tonik do twarzy. Jeden z moich ulubieńców, kupiony po raz kolejny. Przeznaczony jest do cery mieszanej lub z niedoskonałościami. Zawiera ekstrakt z ziela pięciornika, kwas laktobionowy i olejek bergamotkowy. Twarz po nim jest wygładzona i lekko ściągnięta. Niestety szybko się kończy. ;)



Oriflame, Stardust, żel pod prysznic. Żel z drobinkami o pudrowym, delikatnym zapachu. Nic specjalnego, chyba już go nawet nie ma w ofercie.

Soraya, Ideal Beauty, lekki hydro-balsam do cała. Balsam faktycznie lekki, jakby trochę żelowy, o ładnym delikatnym zapachu, rozsmarowywał się jak olejek i szybko wchłaniał. Dobrze nawilżał skórę, fajny kosmetyk. 


Douglas Essential, Hand Beauty Treatment Care. Krem do rąk z masłem shea, o świeżym zapachu i lekkim działaniu nawilżającym.

Avon, Summer White Sunset, anti-perspirant. Dezodorant w kulce z linii zapachowej o przyzwoitym działaniu.

Yves Rocher, Mango Coriander, mydło w płynie. Zapach mango kolendra nieciekawy, wysuszał skórę dłoni, więc nie polubiłam się nim. 

Perfecta, Extra Oils, krem do rąk, paznokci i skórek. Treściwy i dobrze natłuszczający krem do rąk z pompką godny polecenia. 


Semilac, Top No Wipe. Top do hybryd, którego nie trzeba już przemywać płynem. Jestem zadowolona, jak zresztą z wszystkich produktów Semilaca do tej pory.

Givenchy, Volume Disturbia Mascara. Tusz dający efekt mocno pogrubionych, czarnych rzęs. Ja go bardzo polubiłam. 

Eveline, Precise Brush Liner. Eyeliner  polecany w świecie kosmetycznym. Faktycznie ładnie maluje kreski, ale bardzo szybko mi wysechł.

*

I tyle moich zużytków. ;) Niewiele. Znacie któreś z nich?