poniedziałek, 20 sierpnia 2018

W JAKICH USTACH LATEM? | Przegląd moich letnich kolorów 💄



Hej, hej :)
Lato to pora roku, w której można poszaleć z kolorami i makijażem. Najczęściej goszczą wtedy w makijażach kolory żywe i neonowe. U mnie jest to neonowy róż, fuksja, czerwień, koral. Ale makijaż letni ma też drugą twarz. W upałach często rezygnujemy z makijażu albo stawiamy na jego lekką wersję. Większość produktów spływa ze skóry, a przy wysokich temperaturach i dużej wilgotności powietrza z makijażem na twarzy nam za ciężko. Wiele z nas stawia wtedy na minimalizm i lekkie produkty. Nawet na ustach goszczą naturalne, nawilżające pomadki dopełniające letnią wersję makijażową.
Na takie upalne dni bez makijażu, kiedy nie chce mi się malować (choć generalnie malowanie uwielbiam) znalazłam kilka pomadek, które wpasowują się w naturalny look i wyglądają na ustach delikatnie.



Pierwsza pomadka, którą tu przedstawię to Manhattan High Shine Lip Gloss. Jest to pomadka w formie błyszczyku w kolorze rozbielonego różu z drobinkami dająca naturalny wygląd i efekt tafli na ustach.


Druga pomadka Trend It Up Insta Ready daje podobny efekt, ale jest bardziej różowa, mocniej napigmentowana i ma więcej drobinek wpasowując się w popularny trend holo. 


Kolejny mój  ulubieniec to pomadka Maybelline Cosmo Pink 160 w naturalnym, dziewczęcym różu. Pomadka jest kremowa, lekko błyszczy i bardzo wygodnie się nosi, jak balsam nawilżający. W ogóle uwielbiam pomadki Maybelline i zawsze znajdę w ich ofercie coś ciekawego. :)


Mój czwarty, letni ulubieniec to Dior Addict Lip Glow 006 Berry. Jest to koloryzujący balsam do ust. Myślałam, że będzie bliżej pomadki nawilżającej, dlatego wybrałam ciemniejszy kolor. Okazało się, że pomimo funkcji balsamu daje on widoczny kolor i subtelny efekt glow. Pomadka nawilża, lekko chłodzi, podkreśla kolor ust i można jej używać nawet bez lusterka.




To moi letni ulubieńcy w pomadkach. A jakie kolory wy preferujecie latem na ustach? 


środa, 15 sierpnia 2018

BATH & BODY WORKS | PURELY CLEAN SOAP | Jak sprawdziła się ta seria mydeł u mnie?



Hej, hej :)
Lubicie Bath & Body Works? To zagłębie zapachowe. :) Słynie ze znanych na całym świecie, kultowych mgiełek zapachowych, ale są tam też inne kosmetyki: żele, balsamy, żele antybakteryjne, kremy do rąk, mydła, świece, itd...
Jako zapachomaniaczka musiałam tam wstąpić. Próbowałam też rozeznać się wśród mgiełek, ale jest tam tyle pozycji, że trudno coś wybrać. Pomimo to, z czasem stałam się też posiadaczką kilku mgiełek. Jednak po tych kilku doświadczeniach wiem, że amatorką mgiełek nie będę i zdecydowanie bardziej odpowiadają mi wody toaletowe i perfumy. :)
I nie chodzi tu tylko o trwałość, ale o całokształt i ewolucję zapachu. Niemniej jednak sklep swoją zawartością zapachową kusi i pewnie nie raz jeszcze tam polegnę. ;) A produktem, który zdecydowanie najczęściej tam kupuję jest mydło. Na mydełka w płynie kuszę się tam najczęściej, a użytkowanie najczęściej kończy się zadowoleniem. Tak jak i inne produkty, są bardzo zróżnicowane pod względem zapachowym, jak również pod względem użytkowania. Niektóre pielęgnują skórę, niektóre wysuszają, a są też mydełka z peelingiem.



Dzisiaj przedstawię wam mydełka z serii Purely Clean. Mydła te z założenia mają być bliżej natury. Nie zawierają w składzie parabenów,  ftalanów, fosforanów, siarczanów, wazeliny, barwników i są Vegan Friendly. 
Wybrałam dwa zapachy: Citrus & Oak Leaves oraz Jasmine & Tiger Lily.


Na zapach Citrus & Oak Leaves składają się soczysta pomarańcza, świeża woda cytrynowa i liście dębu. Pachnie pięknie, świeżo i cytrusowo z lekką ziołową nutą.



Mydło Jasmine & Tiger Lily ma w składzie płatki jaśminu, lilię tygrysią i drzewo cedrowe. Pachnie ziołowo, męsko, a najbardziej wybijającą się tu nutą jest cedr - cierpki i nieco duszący.



Mydła zamknięte są w ładnych butelkach kojarzących się z czystością i naturą. Są wyposażone w wygodny dozownik w postaci pompki i zawierają 295 ml bezbarwnego, mętnego żelu. Zapachowo mi odpowiadały, szczególnie wersja pomarańczowa. Jaśminowa, a właściwie cedrowa nie zachwyciła mnie.
Kolejną rzeczą na minus było to, że mydła lekko wysuszały skórę dłoni. Mam porównanie do wielu mydeł, również tych z B&BW i te Purely Clean zdecydowanie były bardziej wysuszające, szczególnie wersja Jasmine. Teraz mam kolejne mydło B&BW, z innej serii i tego problemu nie ma.
Zapach nie utrzymywał się na skórze długo (w przeciwieństwie do innych serii). Mydło nie było też moim zdaniem wydajne, wykończyliśmy je w 2 tygodnie.

Podsumowując, ta naturalna seria Purely Clean nie była najlepszym wyborem, ale mydła Bath & Body Works bardzo lubię i wiem, że można tam znaleźć lepsze jakościowo wersje; przyjemne dla dłoni i pięknie pachnące z długo utrzymującym się zapachem na skórze.

Znacie, lubiecie mydła Bath & Body Works?

sobota, 11 sierpnia 2018

NABLA LOVE KIT | POMADKI | LOVE CZY KIT? 💄



Hej, hej :)


Od kiedy Nabla Love Kit pojawiło się w sprzedaży i zobaczyłam swatche pomadek w sieci zapragnęłam je mieć. Kilka blogerek pokazało też piękne zdjęcie pomadek na ustach, gdzie zauroczyły mnie one wykończeniem i kolorami. Zapisałam je więc na swoją wishlistę i kiedy pojawiły się w promocjach w sklepach internetowych zamówiłam.


Byłam szczęśliwa trzymając upragniony zestaw matowych pomadek w swoich łapkach i czym prędzej przeszłam do oględzin i testów. 
Pomadki są umieszczone w pudełeczku, które może również robić za stojak (w sumie nie wiem po co ;P). Rozsuwane pudełko przypomina trochę opakowanie cygar lub papierosów. :) Ale mam skojarzenia! ;P


Po zabawnych skojarzeniach przejdźmy do konkretów. Pomadki prezentują się przepięknie. Opakowanie przywodzi na myśl mrożone szkło, a zakrętka złoto. Klasa i elegancja. A co w środku?
Zanim przejdę do konkretów jeszcze slowo o kolorach. I tutaj moje rozczarowanie. Kolory okazały się inne niż te, które skusiły mnie na blogach i w internecie. Wiem, że dużo zależy od ust, zdjęć, ustawień monitora, aparatu... No cóż, zdjęcia przekłamywały realne kolory. Odcienie prezentowane u innych wydawały się chłodniejsze i bardziej interesujące. W realu już nie podobały mi się tak bardzo. Co więcej dwa odcienie są do siebie podobne.  


Nabla Love Kit to zestaw 4 matowych pomadek w płynie w odcieniach: Blair, After Rain, Acrylic Love i Status Single.


_________________________________________________________________________

Blair


Blair to odcień nude. Nie przepadam za nudziakami w moim makijażu, no chyba, że zbliżonymi do brudnego różu. Ten na zdjęciach wyglądał na chłodny odcień, na taki, który byłabym w stanie zaakceptować. I ten kolor właśnie był tym wspomnianym największym moim rozczarowaniem. W istocie ma ciepłe karmelowo-cynamonowe podtony. Jeszcze w chłodnym świetle, w szarości zmierzchającego dnia przybiera chłodny ton, ale generalnie za dużo w nim ciepłych, nie lubianych przeze nut.


_________________________________________________________________________

After Rain 


After Rain to koralowy róż zbliżony do czerwonego Acrylic Love. Szkoda, że te dwa odcienie są do siebie podobne. No ale cóż, skupmy się na After Rain.  Jest to odważny i "oczodajny" koralowy róż. Ciekawy i niebanalny kolor, pasujący na wyjątkowe okazje, imprezy, ale raczej nie na co dzień. 



_________________________________________________________________________

Acrylic Love


Acrylic Love to czysta, klasyczna czerwień. Piękny kolor! Jedna z najładniejszych czerwieni jakie miałam okazje mieć na ustach, więc ten odcień to strzał w 10!





_________________________________________________________________________


Status Single



Status Single to ciemna, przybrudzona śliwka wpadająca w fiolet. To również kolor bardziej na imprezę lub do odważnych stylizacji, ale bardzo ładny i nietuzinkowy. 



Generalnie kolory odważne i niebanalne. A jak z jakością?
Pomadki mają słodki, waniliowy zapach. Ja akurat takich zapachów w pomadkach nie lubię, ale większość dziewczyn tak. Konsystencję mają lekką, płynno-kremową. Nakładają się na usta gładko i pokrywają je cienkim filmem. Powoli zastygają i na ustach czujemy cieniutką, suchą warstwę. Po wyschnięciu prawie ich nie czuć i nosi się je komfortowo. Nie przesuszają ust, a efekt jaki mamy na ustach to ładna, cienka warstwa matu. Jak wyschną robią się nieco ciemniejsze i chłodniejsze w odcieniu. Trwałość bardzo dobra, trzymają się kilka godzin. Ciężko je zmyć, trzeba więc użyć dobrego preparatu. Micelem nie dałam rady, musiałam użyć olejku.



Podsumowując pomadki są bardzo dobre jakościowo i trwałe. Dają bardzo ładny efekt na ustach (w porównaniu do wielu pomadek matowych jakie miałam okazję testować wiodą prym) i nie wysuszają. Kwestią dyskusyjną jest tu kolorystyka. Mnie nie do końca zachwyciła na żywo, nie są to też kolory na co dzień, z drugiej strony są ciekawe, modne i takie kolory też sobie cenię (a przy kolekcji 50 pomadek staram się mieć kolory na różne okazje). ;)
Pomadki same w sobie są godne polecenia i jedyne co bym zrobiła gdybym podchodziła do zakupu jeszcze raz to kupiłabym wybrane przez siebie kolory, a nie ten zestaw. A widziałam, że Nabla ma przepiękne kolory w swojej ofercie. 


*
Znacie pomadki Nabli? Jakie matowe pomadki Wy polecacie?