wtorek, 29 grudnia 2020

ULUBIEŃCY KOSMETYCZNI 2020

Hej, hej :)

Końcówka roku to czas na podsumowania. Nie inaczej będzie dzisiaj na moim blogu. ;) Postanowiłam wyłonić kosmetycznych ulubieńców roku 2020. W mijającym roku przetestowałam mnóstwo fajnych kosmetyków, wiele z nich bardzo mi się podobało, ale takich, które mnie zachwyciły i które wniosły nowe doznania i doświadczenia w moje kosmetyczne życie było kilka.  Które kosmetyki stały się moimi ulubieńcami? :)

Zacznę od mojego największego ulubieńca, hitu i odkrycia w jednym. Jest to rozświetlający  puder wykończeniowy Hourglass Ambient Lighting Powder. Tutaj jest w paletce z różem i bronzerem, ale występuje również samodzielnie. Mam kolor Diffused Light.

Skusiłam się na niego po recenzji Addicted To Makeup, która bardzo go chwaliła za photoshopa na twarzy i efekt odmładzający. :D Faktycznie puder wygładza, kamufluje, rozświetla, ale to jest taki blask 'bijący od wewnątrz", nie zawiera on drobinek. Po prostu jego cząsteczki rozpraszają światło i to sprawia, że cera wygląda na promienną, wypoczętą, świeżą i odmłodzoną. Od pierwszego nałożenia na twarz już mi się spodobał, ale moja ostatnie odkrycie ze zdjęciem tylko to potwierdziło. Patrzyłam na zdjęcia z imprezy i tak się zastanawiałam: "Co ja tak dobrze na tych zdjęciach wyglądam? Jakaś taka promienna, ładniejsza, młodsza?" I wtedy mi się przypomniało, że tak! Ten puder przecież miał odmładzać! :D 


Kolejny ulubieniec to naturalny olejek wielofunkcyjny Stay Essential Annabelle Minerals. Jest on przeznaczony do skóry z pierwszymi oznakami starzenia. Ma odżywiać, napinać i dodawać energii i blasku. Z reguły nie przepadam za olejkami ze względu na ich tłustą konsystencję, chociaż zdaję sobie sprawę z ich mocy i zbawiennego działania na cerę. Ten olejek to pierwszy taki kosmetyk, który pokochałam. Szybko się wchłaniał i rano skóra twarzy nie była tłusta, ale normalna, miękka, gładziutka i nawilżona. Oprócz tego, że nie byłam blee tłusta, cera dużo zyskała, również w działaniu długofalowym. Po dłuższym okresie stosowania skóra jest zdrowa i bardzo gładka. 


Następny kosmetyk, który mnie zachwycił i zadziwił to krem nawilżający i matujący Origins Original Skin Matte Moisturizer with Willowherb. Bardzo dobrze nawilża, wygładza skórę, matuje i ściąga pory. Zadziwił mnie dlatego, że bardzo dobrze utrzymuje mat w gorące, letnie dni, kiedy wszystko płynie, a takiego cuda jeszcze nie spotkałam. :D Idealnie sprawdza się w upalne dni dni, bo jest lekki, orzeźwiający, matujący i jednocześnie nawilżający. Pomijając upały pokochają go osoby z przetłuszczającą się lub mieszaną cerą. Szczegóły opisałam w recenzji TU.


Czas na coś do włosów. :) Włosy mam bardzo wymagające i nic nie jest w stanie im dodać uroku. Aż tu... zdecydowałam się na zakup nowości - kremu do włosów
Olaplex No6 Bond Smoother i faktycznie włosy jak nie moje. :D Sprężyste, ładnie układające się, nawilżone i zdrowo wyglądające.  


I moi kolejni ulubieńcy, cudeńka, które kocham całym sercem. <3
Są to pomadki Dior Addict Lip Glow. Pomadka i balsam pielęgnujący w jednym. Oprócz właściwości pielęgnacyjnych nadaje ustom delikatny kolor i piękny, subtelny połysk zwilżonych ust. Ta seria ma już 3 wykończenia: glow dający połysk, holo z drobinkami i mat - ale taki mięciutki i pluszowy mat). Wszystkie wykończenia bardzo mi się podobają i zachwycają na ustach.


Jest tu Ultra Pink z wykończeniem glow, Holo Pink z wykończeniem holo i matowa Matte Raspberry. Wszystkie uwielbiam, każda jest inna, ale jak już musiałabym wybrać to najpiękniej i wyjątkowo czuję się w Matte Raspberry. :)


Piękny, nasycony, malinowy kolor ładnie leżący na ustach sprawia, że czuję się w nim mega kobieco. :)


Do kosmetyków dołączę jeszcze moje pędzelkowe odkrycia. Hulu Brushes to stosunkowo młoda marka, ale pędzle bardzo dobrze się sprawdzają. Mam ich więcej, ale wybrałam te, które uwielbiam i utwierdzam się w tym za każdym razem kiedy wykonuję makijaż. Mają włosie z kozy, idealne kształty i ilość włosia do aplikowania produktów. Bardzo przyjemnie i łatwo się z nimi pracuje. Jest tu pędzel do rozświetlacza P70 oraz do aplikowania i rozcierania cieni P62.
 
*

A jakie kosmetyki są u Was ulubieńcami 2020? :)

niedziela, 20 grudnia 2020

BASICLAB DERMOCOSMETICS | Nawilżający krem do rąk

Hej, hej 

W ten przedświąteczny i pracowity czas nasze dłonie potrzebują wsparcia, więc przychodzę z małą podpowiedzią w postaci nawilżającego kremu do rąk BasicLab Dermocosmetics. :)

Markę BasicLab bardzo lubię, bo lubię ich produkty. :) A jak coś jest fajne i dobrze się sprawdza to warto o tym wspomnieć. ;) 

W skład wspomnianego kremu nawilżającego do rąk wchodzi mnóstwo dobroczynnych składników, takich jak: ekstrakt z aloesu, masło shea, olej ze słodkich migdałów, alantoina, pantenol, trehaloza, witamina E, kwas hialuronowy i 98% z nich jest pochodzenia naturalnego. Krem jest przeznaczony zarówno do skóry normalnej jak i suchej, wrażliwej i atopowej.  Nie jest kremem typowo tłustym czy ciężkim, jego siła tkwi w składnikach.

SKŁAD

Aqua (Water), Aloe Barbadensis Leaf Juice, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Persia Gratissima (Avocado) Oil, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glyceryl Stearate Citrate, Pentylene Glycol, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Rosa Damascena Flower Water, Nymphaea Coerulea Flower Extract, Nelumbo Nucifera Flower Extract, Sodium Hyaluronate, Cucumis Sativus Fruit Extract, Allantoin, Panthenol, Trehalose, Copper Gluconate, Magnesium Aspartate, Zinc Gluconate, Hydroxyacetophenone, Propanediol, Tocopherol, Calcium Gluconate, Gluconolactone, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum (Fragrance).

Krem ma lekką, kremową konsystencję, łatwo się rozsmarowuje i szybko wchłania. Co ciekawe, jak wsmarowuję krem w skórę to po kilku sekundach mam wrażenie jakbym wsmarowywała wodę. Takie ciekawe doświadczenie miałam jeszcze z kremem Yope. ;)

Po wsmarowaniu kremu w skórę czuć na dłoniach ochronny film, który sprawia, że skóra jest miękka w dotyku. Nie przeszkadza to absolutnie w funkcjonowaniu, raczej daje przyjemne odczucie ochrony i nawilżenia. Zapach kremu jest kwestią sporną. Jedni go lubią, inni nie... Przyznam, że mnie niezbyt on odpowiada. Jest specyficzny, nawet nie potrafię go określić :D, ale przy drugim egzemplarzu już się do niego przyzwyczaiłam.

Bardzo lubię ten krem, bo skóra jest nawilżona, miękka, gładka i w przeciwieństwie do wielu  kremów do rąk jego działanie nie kończy się po umyciu rąk. Skóra dłoni jest wciąż nawilżona i w dobrym stanie. Cieszę się, że znalazłam w końcu porządny krem do rąk o dobrym i długofalowym działaniu. 

*

A Wy? Znacie ten krem? A może również macie jakiś dobry krem do rąk do polecenia?



niedziela, 6 grudnia 2020

NOWOŚCI LISTOPADOWE 2020

 Hej, hej :)

Listopad mamy za sobą, pokażę Wam zatem jakie nowości kosmetyczne nawiedziły mnie w tym miesiącu. W przeciwieństwie do poprzednich miesięcy, gdzie ograniczałam się tylko do potrzebnych zakupów i udało mi się utrzymać wstrzemięźliwość, w tym miesiącu poszalałam konkretnie. :D Chyba pandemia tak na mnie podziałała. ;P Tak się tłumacz Cosmesfero. :D


Jednakże muszę przyznać, że wszystkie nabytki bardzo cieszą serce moje.<3 I większość to produkty będące na wishlistach, w planach, bardzo chciane, wymarzone, a kupione jak tylko nadarzyła się fajna, promocyjna cena na nie. Jak zawsze zresztą. ;)


BasicLab. Polska marka, którą bardzo cenię. :) Z myślą o kuracji retinolem zamówiłam zestaw początkujący z retinolem o niższym stężeniu. Jest to serum z retinolem 0,5 i koenzymem Q10 oraz skwalanem. Do tego jest serum z 10 % trehalozą, 5 % peptydem Snap-8, niacynamidem i małocząsteczkowym kwasem hialuronowym. Lipidowy krem na zimę oraz lekki krem ochronny spf+ 50. Przy kuracji retinolem potrzebna będzie ochrona przed UV i nawilżenie w postaci trehalozy. Do zamówienia firma jak zawsze dorzuciła gratis - nawilżający krem od rąk i próbki. :)


The Body Shop. Jak tylko w sklepie są dobre ceny na masełka  i żele pod prysznic to korzystam, bo bardzo lubię te produkty. W większości skusiłam się na sezonowe nowości. :) Jest tu masło do ciała i kremowy żel po prysznic Vanilla Pumpkin, które pachną słodko i ciasteczkowo. Znany mi od lat i uwielbiany przeze mnie żel pod prysznic Moringa i kolejna nowość - Winter Jasmine, pachnący jaśminowo, świeżo i mroźnie.


Yves Rocher. Comiesięczna wizyta z ulotką. :D Nabyłam odżywczy krem do stóp z lawendą, a do zakupu dostałam miniaturowy zestaw nowości zimowych YR  - żel pod prysznic i krem do rąk Midnight Berries o zapachu leśnych jagód. Była jeszcze do tego różowa myjka siateczkowa, ale ja nie używam takich wynalazków, więc oddałam siostrze. :D


Sephora. Tutaj kosmetyki z mojej listy ulubieńców, więc jak tylko spadły do cen promocyjnych to je prędko kliknęłam. Jest tu często chwalony wszem i wobec bronzer Marc Jacobs O! Mega Bronze Coconut w odcieniu 104 Tan-Tastic. Przyznam, że zaskoczył mnie jego rozmiar. :O
Drugie cudeńko to paletka rozświetlaczy Too Faced Born This Way Turn Up The Light w odcieniu Medium. W środku jest puder wykańczający, z lewej dosyć mocny rozświeltacz dający jasnozłotą taflę, a po prawej rozświetlacz z drobinkami, ładnie iskrzący się w sztucznym świetle. Rozświetlacze to moja miłość i przygarniam wszystko co się ładnie świeci! :D 


Douglas. Tutaj kolejne moje zachciewajki. Puder matujący Mac Blot Powder. Prawdopodobnie niezawodny i najlepszy prasowany puder matujący. Mam odcień Medium Dark, który wbrew temu co widać na zdjęciu jest raczej jasny. W ogóle odcienie tego pudru są jaśniejsze na skórze niż w opakowaniu. Kultowy krem odżywczo-nawilżający Embryolisse. Dużo o nm słyszałam, więc jak po przetestowaniu próbki stwierdziłam, że mi odpowiada to wzięłam duże opakowanie. I mój ulubieniec - pomadka Dior Addict Lip Glow.
 

Uwielbiam pomadki Diora z serii Lip Glow, które oprócz pielęgnacji i koloru dają piękny, nienachalny połysk dający efekt mokrych ust. W tej serii są 3 wykończenia: glow, mat i holo. I tym razem zdecydowałam się na Holo Pink, gdzie na jasnym różu mienią się delikatnie drobinki jak śnieżynki z lekkim holograficznym efektem. 


Notino. Bez perfum się u mnie nie obejdzie. ;) Tym razem moim nosem zawładnęła kompozycja Cacharel Yes, I Am Fabulous.  Słodki, ciepły, orzechowo-mleczny z jeżyną. Idealny na jesień-zimę.


Oprócz tego skusiłam się na szampon do włosów cienkich Wella Invigo Volume Boost. Zobaczymy, może ten da radę? ;D We włosowych klimatach pozostając zakupiłam farbę jasny popielaty blond L'Oréal Excellence Creme. Często używam farb L'Oréala, ale tej jeszcze nie miałam. Farbę właśnie użyłam, jestem zadowolona, a kolor to prawdziwy popielaty, a nie to co na zdjęciu. ;) Ponadto, oprócz odżywki, którą zawsze do takich farb dodają tutaj jest również szamponik. ;)


Rossmann.  Floslek masełko do rąk zawsze mnie ciekawiło, więc wzięłam w promocji w wersji waniliowej.  Yoskine Tsubaki Slim Body Shiatsu- serum ujędrniające do ciała i biustu z olejem tsubaki, bo skończyła mi się pielęgnacja do biustu i ciekawa jestem bardzo jak będzie pielęgnował Yoskine. ;)



Wizaz.pl. Od portalu Wizaz.pl dostałam do testowania zestaw do włosów blond L'Oréal Professionnel Acai Polyphenols Blondifier. Cała seria bazuje na polifenolach zawartych w ekstrakcie z jagód acai. Jest tu szampon do chłodnego odcienia blondu neutralizujący żółte odcienie, drugi szampon nadający i przywracający blask włosom rozjaśnianym, odżywka nadająca blask oraz odżywiająca i rozświetlająca maska do włosów. 

*
To wszystkie moje listopadowe nabytki. Znacie któreś? A może czegoś jesteście szczególnie ciekawi?