Dzisiejszy wpis dotyczy więc tuszu, a postanowiłam podzielić się wrażeniami, ponieważ jest to tusz nietypowy, trochę inny niż większość. ;)
Mowa o BOURJOIS Twist Up The Volume, Ultra Black Edition.
Nietypowy ;), ponieważ daje nam możliwość użycia do makijażu dwóch szczoteczek, a konkretnie zastosowano w nim mechanizm zmieniający szczoteczkę. Normalnie nastawiony na twist 1 ma funkcję wydłużającą i rozdzielającą rzęsy, jak przekręcimy na twist 2 szczoteczka skraca się i zagęszcza, co działa na rzęsy pogrubiająco.
Tutaj szczoteczka z funkcją wydłużającą.
Tutaj funkcja pogrubiająca.
Pokładałam w nim duże nadzieje, tym bardziej, że polecała mi go moja przyjaciółka, z którą testujemy dużo kosmetyków i wychwalała go pod niebiosa, ale niestety nie spełnił on moich "tuszowych" oczekiwań. Jak dla mnie średniak. Wydłuża i rozdziela rzęsy całkiem ładnie, ale bez większych wrażeń. Ponadto, używałam głównie jednej opcji - wydłużającej. Ta druga - pogrubiająca nie robiła nic szczególnego, nie zmieniała nic w wyglądzie rzęs, no chyba że zostawienie grudki tuszu czasami, tak więc nie używałam opcji pogrubiającej wcale.
Reasumując, rzęsy ładne, w miarę wydłużone, ale efektu wow nie było, gadżet szczoteczkowy nie sprawdził się, dlatego ja tego tuszu ponownie nie kupię i jakoś specjalnie go nie polecam. ;)
A Wy? Macie jakiś tusz-cud godny polecenia?