poniedziałek, 27 listopada 2017

DR.G | A-CLEAR MASK


Hej, hej 


Na początku mojego zainteresowania kosmetykami azjatyckimi bardzo zaciekawiły mnie maski i preparaty Dr.G. Nazwa marki pochodzi od nazwiska wybitnego koreańskiego dermatologa (Dr.Gun Young Ahn)który założył firmę bazując na osobistych doświadczeniach związanych z chorobami skóry.
Będąc na Targach Beauty Days miałam okazję nabyć kilka masek i próbek przeróżnych preparatów tej marki. Z wielką ciekawością wzięłam się za testowanie, a na pierwszy rzut poszła maska w płachcie Lock & More A-Clear Mask.



Jest to maska przeznaczona do każdego typu cery, a w szczególności do cery tłustej i trądzikowej, z problemem nadmiernego wydzielania serum. Maseczka wspomaga gojenie zmian trądzikowych i leczy wypryski oraz ogranicza wydzielanie serum. Ponadto przywraca prawidłową funkcję bariery hydrolipidowej skóry. Do jej dodatkowych zadań należy długotrwałe nawilżanie, wygładzenie powierzchni skóry, napięcie jej oraz odświeżenie i chłodzenie.

Główne składniki zawarte w maseczce to: wyciąg z babki lancetowatej, wąkrotka azjatycka, pstrolistka sercowata, niacynamid, skwalan, panthenol, ceramidy, makadamia i ekstrakt z drzewa herbacianego. 
Płachta jest wykonana z naturalnych, przyjaznych dla skóry włókien bambusa

W saszetce mamy 25 ml preparatu. Według zaleceń producenta mamy otworzyć opakowanie, wylać na dłoń płynną zawartość i wklepać ją w skórę twarzy. Następnie wyciągnąć płachtę, nałożyć na twarz i trzymać 15 minut. Po zdjęciu płachty pozostałe resztki kosmetyku wklepać do wchłonięcia.



Otworzyłam więc saszetkę chcąc zastosować się do zaleceń, ale nie było tam płynnej zawartości. Okazało się, że wszystko jest wsiąknięte w płachtę. Płachta po wyjęciu okazała się być bardzo obficie nasączona śluzowatym preparatem i trzeba było uważać, bo aż kapało z niej. Zauważyłam, że płat jest bardzo cienki w porównaniu do płatów w maskach innych marek, ale nakładając go na twarz dostrzegłam w tym zaletę, ponieważ płachta idealnie dopasowała się do twarzy nigdzie nie odstając. Zanotowałam też przepiękny zapach preparatu, świeżo-kwiatowy, podobny do jaśminu. Pierwsze odczucie na twarzy to mega chłodzenie. Przyznam, że trochę zmarzła mi twarz w tej masce. ;) Po 15 minutach zdjęłam płat i wklepałam resztki preparatu, ale nie wchłonęły się one do gładkości. Na skórze pozostała odczuwalna warstwa. 





Jakie wrażenia?
Na pewno skóra była bardzo przyjemnie odświeżona. Odczułam też lekkie ściągnięcie skóry, jak to bywa przy maskach skierowanych do cery tłustej. Zauważalne również było delikatne napięcie skóry i rozjaśnienie typowe dla masek oczyszczających. Maska zostawiła drobne ślady dobroczynnego działania, nic wielkiego i cudownego po aplikacji nie zauważyłam. Co prawda cudów po jednorazowym zaaplikowaniu maski się nie spodziewałam, ale przyznam, że ciekawa byłam czy maska od Doktora Guna nie wypadnie lepiej. ;). 
Mam do przetestowania jeszcze kilka produktów Dr.G, kilka mam też za sobą i muszę przyznać z przetestowanych do tej pory kremów BB Dr.G jestem zadowolona.

A Wy? Czy mieliście do czynienia z jakimiś produktami Doktora? ;)




niedziela, 19 listopada 2017

TOŁPA DERMO FACE, HYDRATIV | 2-ETAPOWY ZABIEG OCZYSZCZAJĄCO-KOJĄCY


Hej, hej :)

Jest weekend - jest maseczka. :)
Staram się dbać o swoją cerę i rozpieszczać ją maseczkami, ale jednak w weekend wychodzi mi to najlepiej. Tym razem sięgnęłam po Tołpę. Przez wiele osób chwalona, mnie osobiście nic nigdy z oferty tej marki nie zachwyciło. Jak było tym razem?



Tym razem złapałam za maseczkę w saszetce z serii dermo face, hydrativ,  2-etapowy zabieg oczyszczająco-kojący. 

Maska ta jest przeznaczona do cery odwodnionej, podrażnionej, wrażliwej i szorstkiej. Jej zadaniem jest hamowanie ucieczki wody ze skóry.
Niekwestionowanym atutem tej maski na pewno jest jej naturalny skład. Nie zawiera sztucznych barwników, silikonów, oleju parafinowego, parabenów i donorów formaldehydu, a zawiera roślinne składniki aktywne, naturalny kolor i fizjologiczne ph oraz bezpieczne dla środowiska opakowanie.
Występuje w postaci dwóch połączonych saszetek, każda z nich ma po 6 ml preparatu.

Krok 1 to maska-peeling hydroenzymatyczny. Odnawia skórę, usuwając zrogowaciały naskórek. Rozjaśnia, wygładza i przygotowuje skórę na kolejny etap zabiegu zwiększając wchłanianie zawartych w nich składników aktywnych.
Zawiera stabilizowaną papainę, ekstrakt z szałwii muszkatołowej, focogel, kompleks z kiełków pszenicy, drożdży i hialuronianu sodu, kompleks naturalnych węglowodanów, masło kokum, olej jojoba, olej macadamia i glicerynę. 


Kosmetyk na konsystencję delikatnego, szklistego kremu, jest trochę budyniowaty. Nie ma w ogóle zapachu. Łatwo rozprowadza się na twarzy. Mamy go rozmasować na twarzy zwilżonymi dłońmi, zostawić na 5 minut, następnie spłukać.

Krok 2 to maska-kompres nawilżająco-odprężająca. Tworzy na skórze delikatny kompres, który silnie nawilża oraz łagodzi podrażnienia. Według producenta eliminuje ślady stresu i zmęczenia. Regeneruje mikrouszkodzenia i wspomaga odbudowę bariery ochronnej. Wygładza i uelastycznia skórę. Skóra po zabiegu ma być nawilżona i odprężona.
Zawiera kompleks kiełków pszenicy, drożdży i hialuronianu sodu, nawilżający kompleks naturalnych węglowodanów, fucogel, olej macadamia, olej jojoba i masło shea.
Maskę-kompres mamy nałożyć na grubość 2 mm i spłukać po 10 minutach.

Jak się sprawdziła? 
Maskę oceniam pozytywnie. Peeling rozjaśnił cerę, a maska-kompres z kroku 2 ją nawilżyła. Efekt jaki zauważyłam w lustrze to czysta, rozjaśniona cera, zmatowiona (czego nie było w obietnicach, ale skóra była czysta i matowa, co mnie pozytywnie zaskoczyło), zdrowo wyglądająca do czego zapewne obok oczyszczenia przyczyniło się nawilżenie. Nie spodziewałam się super efektów po tej saszetce, ale muszę przyznać, że jestem z niej zadowolona i patrzę już bardziej przychylnym okiem na produkty Tołpy. ;)

Tutaj skład obu produktów ze strony producenta:


krok 1
Aqua, Glycerin, Biosaccharide Gum-1, Propylene Glycol, Peat Extract, Garcinia Indica Seed Butter, Sodium Hyaluronate, Saccharide Isomerate, Carbomer, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Squalane, Glyceryl Stearate, Ceteareth-25, Salvia Sclarea Extract, Saccharomyces Cerevisiae Extract, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract, Papain/Carbomer Copolymer, Sodium Hydroxide, 1,2 -Hexanediol, Caprylyl Glycol, Algin, Disodium EDTA, Panthenol, Disodium Cocoamphodiacetate, PVP, Sodium Metabisulfite, Pantolactone, Ethylhexylglycerin, Parfum, Benzyl Alcohol, Salicylic Acid, Sorbic Acid.

krok 2
Aqua, Glycerin, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Macadamia Ternifolia Seed Oil, Cetearyl Alcohol, Simondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Peat Extract, Biosaccharide Gum – 1, Ceteareth-20, Saccharide Isomerate, Sodium Hyaluronate, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract, Saccharomyces Cerevisiae Extract, Sodium Polyacrylate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Hydroxide, Magnesium Aluminum Silicate, Disodium EDTA, Parfum, Benzyl Alcohol, Salicylic Acid, Sorbic Acid.


Czy macie jakieś produkty Tołpy godne polecenia? 

niedziela, 12 listopada 2017

NIVELAZIONE FARMONA krem do stóp w sprayu. Hit czy kit?

Hej, hej :)

Jest! tak długo czekałam na taki wynalazek i jest! Krem do stóp w sprayu! :)
Od zawsze dręczyło mnie to, że chcąc pielęgnować swoje stopy i kremować je przed snem muszę liczyć się z tym, że zostaję z tłustymi od kremu do stóp rękami (bo nie da się na nakremowanych stopach przejść  do łazienki) albo stopy kremują się same jedna drugą, a ja mam wtedy czyste ręce na wieczór w łóżku. U mnie funkcjonuje opcja 2, ale stopy same nie nakremują się w każdym miejscu perfekcyjnie. Dlatego jak dowiedziałam się o sprayu do stóp, gdzie mogę zaaplikować stopom krem bez udziału rąk pomyślałam: to jest to. Czekałam na to długo. Dodatkowo tak się złożyło, że dostałam ten krem w prezencie, uradowana więc przystąpiłam do działania. A testowanie odbyło się na kremie do stóp w sprayu Nivelazione.



Krem ten zawiera takie składniki aktywne jak:  Hydroderm 5%, Masło Shea, Mocznik, Deoactive.
Jego zadanie to odświeżenie, błyskawiczne wygładzenie oraz długotrwałe nawilżenie skóry pozostawiając przy tym uczucie "suchych stóp". Przy regularnym stosowaniu krem powinien zlikwidować szorstkość stóp oraz odżywić je, zregenerować i przywrócić im gładkość.





Krem jest zamknięty w 100 ml, aluminiowym opakowaniu i ma formę sprayu. Końcówka to przycisk do psikania, taki sam jak w dezodorantach. Dodatkowo ma zabezpieczenie, bo jeśli chcemy użyć produktu przekręcamy końcówkę i wtedy widać otwór. Aplikacja jest bardzo wygodna, a formuła kosmetyku to delikatna pianka o ładnym, świeżym zapachu.





No i tutaj moje wielkie nadzieje związane z wygodą użytkowania kremu do stóp padły. Niestety nie da się go używać tak jak myślałam, czyli spryskać sprayem stopy i krem sam się wchłonie. Okazuję się, że spray wyrzuca piankę w jedno miejsce, a my tę piankę i tak musimy wmasować w skórę stóp, czyli wracamy do punktu wyjścia. Kosmetyk i tak pozostaje na rękach i trzeba się pofatygować do łazienki, żeby go zmyć. 
Drugi minus produktu to jego działanie. Skóra stóp po wmasowaniu preparatu i jego wchłonięciu się jest w takim samym stanie jak przed aplikacją. Nie ma uczucia nawilżenia czy wygładzenia. Co więcej, mam uczucie nieświeżych stóp. Jest na nich jakaś warstwa dająca tępe, matowe odczucie, takie jakie się ma na stopach po całym dniu. Suche i szorstkie miejsca pozostają bez zmian w takim stanie w jakim były dotychczas.

Starałam się odnaleźć jakiś plus, jakiś sens działania tego kosmetyku, ale nie mogłam. Pomijając to, że aplikacja nie sprawdza się tak jakbym chciała, nie daje komfortu użytkowania to nawet działanie kremu nie jest ani trochę satysfakcjonujące. Nie spotkałam się jeszcze z kremem do stóp, który nie dość, że nie daje oczekiwanego efektu nawilżenia to jeszcze pozostawia niemiłe uczucie nieświeżości.
Dla mnie ten kosmetyk to totalny bubel i nieporozumienie + rozczarowanie. Wiem, że jest to produkt dość popularny, więc ciekawa jestem Waszych opinii. Czy Wam przypadł do gustu czy też Was rozczarował?


środa, 8 listopada 2017

VICHY Maska oczyszczająca pory z glinką


Hej, hej :) 

Ostatnio zauważyłam częstsze przetłuszczanie się skóry u mnie, zapewne to efekt przesuszenia po lecie, jak twierdzą dermatolodzy, ale w związku z tym trzeba jakoś sobie radzić z nadmiarem sebum.
Ja działam za pomocą kosmetyków oczyszczających, dzisiaj więc wzięłam się za maseczkę, którą dostałam ostatnio w pudełku Be Glossy, a mianowicie Maskę z glinki oczyszczającą pory Vichy.




Maska ta w istocie zawiera dwie glinki mineralne - kaolinową i bentonitową. Po zastosowaniu skóra ma natychmiast być oczyszczona i miękka w dotyku, a po miesiącu stosowania pory mają być zredukowane i skóra odzyskuje równowagę. 

Skład:

Aqua / Water - Kaolin - Argilla / Magnesium Aluminum Silicate - Propanediol - Glycerin - Caprylic/Capric Triglyceride - Ci 77891 / Titanium Dioxide - Cetearyl Alcohol - Zea Mays Starch / Corn Starch - Ci 77491, Ci 77492, Ci 77499 / Iron Oxides - Allantoin - Ceteareth-20 - Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder - Lecithin - Phenoxyethanol - Tocopherol - Caprylyl Glycol - Xanthan Gum - Parfum / Fragrance.



Maseczka jest umieszczona w podwójnej saszetce. W każdej z saszetek jest duża jej ilość (6 ml) starczy więc na więcej niż 1 raz, tym bardziej, że producent zaleca nałożyć cienką warstwę. Maseczka ma konsystencję śmietanki. Nakłada się ją na 3-5 minut i zmywa.  Krótki czas działania sugeruje, że może to być mocny preparat. Zapach jest mocny i nieprzyjemny, przywodzi na myśl ziołową, męską wodę kolońską. 


Po nałożeniu zaczyna chłodzić. Przetrzymałam ją niechcący o kilka minut i zaczęła piec, tak więc trzeba trzymać się czasu podanego na opakowaniu. Po zmyciu muszę stwierdzić, że efekt jest super! Cera jest odświeżona, oczyszczona, rozjaśniona. Pod palcami czuję miękką, gładką i suchą skórę. Co ważne, czuję, że jest lekka, bez nadmiaru sebum.

*

Moje wrażenia są pozytywne, bo zostawia efekt czystej i świeżej skóry, ale trzeba mieć na uwadze to, że ta maska jest mocna i nie można przesadzać z czasem trzymania. Do minusów zaliczyłabym jej śmierdziuszkowaty, mocny zapach.
Po tak pozytywnym doświadczeniu z tą maską jestem bardzo ciekawa jej pozostałych wersji, a są to mineralna nawilżająca i peelingująca rozświetlająca.

Miałyście może tę lub pozostałe wersje? 



piątek, 3 listopada 2017

NOWOŚĆ PAŹDZIERNIKOWE



Hej, hej :)

Witam Was w ten deszczowy, jesienny dzień i zapraszam na październikowe nowości. Wbrew posępnej aurze pogodowej, nacieszmy oczy czymś przyjemnym. ;) 


Niewiele tego, ale też niewiele mi ostatnio trzeba (w obliczu moich zapasów). Przejdźmy zatem do sklepów, gdzie co miesiąc zaglądam.


THE BODY SHOP. To jeden z moich ulubionych sklepów i często tu zaglądam. Mam tutaj swoje stałe pozycje i jak tylko mi się kończą to sprawdzam czy nie ma ich w promocji. Akurat była promocja na moje ulubione masło rumiankowe do demakijażu i olejek z drzewka herbacianego na problemy skórne. Przy okazji skusiłam się (pierwszy raz tutaj) na kulki do kąpieli - grapefruitową robiącą pianę i mango z olejkiem zmiękczającym skórę. Rzadko korzystam z wanny, jestem bardziej prysznicowa, ale idzie zima i na pewno będę miała potrzebę, żeby się wygrzać. ;)


Kolejna moja comiesięczna wizyta (ale tylko jeśli ulotka z prezentem mnie zachęci ;P) to YVES ROCHERJeżeli w prezencie do zakupu dawany jest kosmetyk (a nie akcesoria) to zaszczycam sklep wizytą. ;D Tym razem upominkiem był balsam z serii Plaisirs Nature, którą lubię, wybrałam więc sobie balsam o zapachu lawendy i jeżyny, a do niego dokupiłam taki sam żel pod prysznic.



Kolejnym sklepem, gdzie łatwo mnie skusić jest BATH & BODY WORKS
Ciekawym i różnorodnym zapachom nie potrafię się oprzeć. ;) Akurat  była promocja na produkty, które chciałam zawsze wypróbować, a mianowicie słynne mydła - tu wybrałam mydło o zapachu Mango z olejkiem kokosowym oraz mgiełkę Bali Blue Surf, która latem bardzo mi się podobała, a trafiłam na -50%, więc nawet się nie zastanawiałam. :)



Ostatni zakup to prozaiczny i mało ciekawy płyn do higieny intymnej z kwasem laktobionowym Ziaja, ale takie kosmetyki również są potrzebne. ;)



I jeszcze kilka kosmetyków z pudełka BeGlossy. Szczegóły TU.

Malutko w tym miesiącu, ale tak jak wspomniałam więcej mi teraz nie trzeba i raz na jakiś czas przynajmniej staram się wykazywać rozsądkiem zakupowym. :D
Czy któryś z tych kosmetyków mieliście? A może coś Wam szczególnie wpadło w oko?