poniedziałek, 31 grudnia 2018

DENKO GRUDNIOWE


Hej, hej :)

Chwilę przed końcem roku przychodzę jeszcze ze swoim denkiem - ostatkami tego roku. O czym będzie na koniec? Co i jak mi się używało w ostatnim miesiącu tego roku?


Jak widać malutko buteleczek leży, coś powoli szło mi zużywanie tym razem. ;) 
A do dna doszłam w:


Yves Rocher, Serum Vegetal, tonik dodający blasku. Bardzo fajny kosmetyk pielęgnujący do cery dojrzałej. Ma konsystencję lekkiej zawiesiny, bez dodatku alkoholu. Kupuję go już kolejny raz i polecam.

Clinique, tonik do cery suchej w kierunku mieszanej. Ze względu na skład, a konkretnie alkohol w nim, dla mnie to totalny bubel. Po co na samej górze alkohol w toniku? Na szczęście, po aplikacji skóra nie była ściągnięta ani przesuszona, ale alkohol dyskwalifikuje u mnie ten produkt w kategorii tonizacji i ostatecznie był używany do dezynfekcji.

The Body Shop, Wild Argan Oil, żel pod prysznic. Cudowny żel o kojącym, balsamicznym aromacie. Uwielbiam zapach tej serii. Żele TBS bardzo sobie cenię.

Nutka, mydło w płynie. Odżywiające i regenerujące mydło do rąk w płynie o zapachu czarnej porzeczki i białych kwiatów. Konsystencja kremowa, zapach słodkiej porzeczki, a działanie standardowe. ;)


Lancome, Hypnose, wydłużający tusz do rzęs. Efektu wow! nie było, ale jest to dobry tusz dający ładne, długie, równe rzęsy.

Lancome, La Vie Est Belle, Edp. Mój ulubieniec w kategorii perfum. Bardzo udany związek praliny z paczulą, to co mój nos lubi w perfumach najbardziej. ❤️

Olivia Plum, olejek do demakijażu. Cudowny, skuteczny i naturalny olejek do demakijażu nawet mocnego. Szczerze polecam! A szczegółowa recenzja olejku jest TU

Wszystkie ze zdenkowanych produktów (oprócz toniku Clinique) to kosmetyki, które mogę określić mianem ulubieńców. Szczerze je polecam i z chęcią zakupię jeszcze raz. 
Znacie któreś z kosmetyków?
*
A z okazji nadchodzącego za parę chwil Nowego Roku życzę Wam spełnienia marzeń w nadchodzącym 2019, szczęścia, pomyślności i wszystkiego co najlepsze. :)






piątek, 28 grudnia 2018

HUANGJISOO | RED FRUITS BRIGHTENING MASK




Hej, hej :)

Witam w czasie poświątecznego relaksu. :) A jak relaks to nie obędzie się bez kosmetyków u mnie. :D Zapraszam Was dzisiaj na relaks z maseczką. Jest to nowość na polskim rynku - maska w płachcie marki Huangjisoo.


Huangjisoo - to marka koreańska stworzona przez dr Huang Ji-Soo. Jest to firma naturalna łącząca wiedzę botaniczną i naturalne składniki z najnowocześniejszymi technologiami. Nie dość, że (w przeciwieństwie do wielu popularnych marek koreańskich) mamy tu skład naturalny bez żadnych zbędnych, chemicznych dodatków to firma dba o to, by były to składniki najwyższej jakości.

Marka szybko się rozwija i od 7 lat działa w 20 krajach na świecie, a w tym roku weszła również na rynek polski. Ja miałam okazję poznać ją na Targach Beauty Days na stoisku dystrybutora Key Cosmetics.


Przy ogromnym wyborze produktów i cieszących niesamowicie ciekawą grafiką masek zdecydowałam się na rozjaśniająco-rozświetlającą maskę w płachcie Red Fruits, bazującą na Czerwonych Owocach, Jabłku i Aceroli. Dzięki tym owocom i wit.C w nich zawartej maska ma rozjaśniać, rozświetlać, ożywiać i rozpromieniać skórę zmęczoną, zestresowaną i poszarzałą. Jest idealna do cery z przebarwieniami, o nierównym kolorycie i rozkładzie melaniny. Błyskawicznie rewitalizuje i regeneruje cerę.
Główne składniki mające wpływ na działanie maseczki to:

  • Galactomytes Ferment Filtrate (GFF) - czyli filtrat  sfermentowanego, specjalnego szczepu drożdży, które dzięki skoncentrowanej zawartości zestawu naturalnych składników odżywczych: witamin, soli, białek i kwasów organicznych wykazują wyjątkowe działanie antystarzeniowe, poprawiające elastyczność i jędrność skóry, jej koloryt i napięcie. GFF to składnik niezwykle wartościowy i ze względu na swoje spektakularne działanie ceniony przez najbardziej prestiżowe marki zaawansowanych kosmetyków przeciwstarzeniowych w Korei i Japonii.
  • ekstrakt z czerwonych jabłek - działając oksydacyjnie dostarcza skórze solidnej dawki witamin, soli mineralnych i aminokwasów, które poprawiają wygląd skóry oraz chronią przed szkodliwymi rodnikami.
  • acerolę - owoc bogaty w wit.C, jest bardzo silnym antyoksydantem i wykazuje mocne działanie rozjaśniające i wybielające skórę.
  • ekstrakt z trzęsaka morszczynowatego - rzadki grzyb o spektakularnych właściwościach nawilżających i utrzymujących wilgoć w skórze - na poziomie 120 % wyższym niż kwas hialuronowy!
Oprócz tego kosmetyk zawiera: ekstrakt z zielonej herbaty, skwalan,ekstrakt z korzenia tataraku, hydrolizowany kolagen, kwas hialuronowy, ekstrakt z czornobylu, brokuła, jaśminu, echinacei, słodu, żeń-szenia, tarczycy bajkalskiej, lukrecji, morwy białej, listownicy japońskiej, jiaogulanu, propolis, ekstrakt z zielonej fasoli, nawrotu, nawrotu (smoczej krwi), pieprzu syczuańskiego, beta-glukan, ekstrakt z grepfruta, cynamonu oraz olejek z pelargonii i mandarynki.
98% składu to składniki naturalne. 


Maska ma postać płachty, obficie nasączonej 25 ml esencji. Zapach ma cytrusowy przypominający woń środków czystości. Otwory w płacie są bardzo duże, ogólnie płachta jest bardzo duża jak na moją twarz, ale dość dobrze się rozkłada i przylega do twarzy.


Jakie efekty?
Jak to bywa w przypadku masek jednorazowych, efektów cud ciężko się dopatrzeć po jednym razie i wiadomo, że trzeba postawić na regularną pielęgnację, żeby móc odnieść się do obietnic producenta. Z tego co dało się zauważyć i odczuć po jednorazowej aplikacji to rozświetlona i wypoczęta cera oraz gładka, miękka w dotyku skóra. Maska pozostawia również lepkość na skórze, która nie wchłania się, przynajmniej w krótkim czasie. 
Dodatkowym atutem maski przy wyżej wymienionych efektach jest jej dobry skład. Mamy świadomość, że nakładamy na twarz coś dobrego, wartościowego, nawet jeśli efekty przychodzą małymi kroczkami.
*
Znacie tę markę? Ja znając podejście i filozofię marki z chęcią sięgnę po coś jeszcze z asortymentu, np. piankę do mycia twarzy lub olejek do demakijażu. ;)

niedziela, 16 grudnia 2018

KOSMETYCZNE NOWOŚCI LISTOPADOWE


Hej, hej :)
Jest już połowa grudnia, a ja nie pokazałam Wam moich listopadowych nabytków. Mam bardzo duże opóźnienia ostatnio. ;) 
A wziąwszy pod uwagę rozpoczynający się okres przedświąteczny i promocje w wielu sklepach kuszące do kupowania prezentów bliskim, jak i popularny Black Friday, trochę się uzbierało. U kosmetykomaniaczki zawsze coś przy takich okazjach się znajdzie. ;)
Co zatem wskoczyło do mojego koszyczka? Na co się skusiłam?



Przejdźmy zatem do prezentacji. :)



Sephora. Jeden z moich ulubionych sklepów z ulubionym asortymentem. ;) Oferta promocyjna skusiła mnie na 3 zestawy świąteczne. 



Postanowiłam bliżej zapoznać się z marką Belif. W świątecznym crackerze jest: 
pianka do mycia twarzy z wit.C Creamy Cleansing Foam Moist, ultra lekki krem-żel Aqua Bomb, nawilżający krem pod oczy Moisturising Eye Bomb, tonik z ekstraktem z bergamotki Bergamot Extract Herbal Toner oraz nawilżające i rozświetlające serum z wodą węgierską Hungarian Water Essence.




Zestaw Sephora Favourites Eye Selection, gdzie mamy 5 kosmetyków do makijażu oczu. 
Kredka żelowa Glide Liner Sephora Collection Warm Khaki Liner, czyli kolor szarej zieleni, a właściwie szary podbity ciemną zielenią. Żelowa kredka Marc Jacobs Beauty w kolorze czerni - jest wykręcana i wodoodporna, daje mocną kreskę jak eyeliner. Eyeliner Kat Von D Tattoo Liner - tego eyelinera byłam zawsze ciekawa i jest dla mnie największą perełką zestawu, ponieważ obecnie szukam eyelinera idealnego. Mascara pogrubiająca Marc Jacobs Beauty Velvet Noir dodająca rzęsom objętości oraz mascara Too Faced Better Than Sex w wersji wodoodpornej - na zimę w sam raz. 



Zestaw pielęgnacyjny do ciała Rituals Happy Buddha. Z wieloma wersjami zapachowymi Rituals miałam już doświadczenie, ale nie z pomarańczową. A ma ona cudowny rześki, energetyczny, cytrusowy zapach. W zestawie jest pianka pod prysznic, krem do ciała i peeling do ciała.


Szukając dobrego preparatu kwasowego do złuszczania skóry postanowiłam dać szansę zachwalanemu w branży kosmetycznej peelingowi kwasowemu The Ordinary AHA 30%  + BHA 2%.


Estee Lauder. Double Wear to mój ulubiony podkład i zazwyczaj kupuję go na wyprzedażach - 50% w sklepie korporacyjnym Estee Lauder. W listopadzie również taka wyprzedaż się trafiła, ale tym razem z ciekawości wybrałam Double Wear Water Fresh Nude, który ma być lżejszy (chociaż ja do klasyka nie mam zastrzeżeń pod tym względem, nie odbieram go jako ciężkiego), rozświetlający, nawilżający, ale tak samo trwały.


Yves Rocher. Comiesięczna wizyta w sklepie z ulotką zaoowocowała zakupem mojego ulubionego szamponu nabłyszczającego I love my planet, a do zakupu dostałam zestaw Red Apple o świątecznym zapachu, w skład którego wchodzi żel po prysznic, krem do rąk i lusterko.

*


Znacie któreś z wyżej wymienionych? Co Was interesuje najbardziej?