piątek, 30 września 2016

Yves Rocher żel pod prysznic i mleczko do ciała o zapachu cytryny i bazylii



Na koniec lata :)

Lato się skończyło, a z nim mój letni ulubiony zapachowo duet. :) Mowa o żelu pod prysznic i mleczku do ciała o zapachu Cytryna & Bazylia z Yves Rocher, serii Plaisirs Nature.
Zapach idealny dla mnie - kwaśna, cierpka cytryna w połączeniu z ziołowym aromatem bazylii. Na szczęście nie ma tam krzty słodkości, a jak się zagłębię w zapach to nawet wyczuwam gorzką nutę. To bardzo dobrze, bo w upały toleruję tylko cytrusowo-ziołowe zapachy, bez słodkich nut.
Oprócz walorów zapachowych kosmetyki z tej serii mają również walory pielęgnacyjne, ale o tym za chwilę.





Żel ma w miarę gęstą konsystencję, jest wydajny. Ja akurat nie mam wymagającej skóry, ale jest bardziej nawilżający od przeciętnych żeli, bo wyczuwa się ochronną warstewkę podczas mycia.
Formuła zawiera ponad 97% składników pochodzenia roślinnego.
Tu skład:





Mleczko ma konsystencję gęstą, taką pomiędzy mleczkiem a balsamem. Dobrze się rozsmarowuje i szybko wchłania. Po aplikacji zdecydowanie czuć nawilżenie. Zapach również jest dobrze wyczuwalny i utrzymuje się na skórze dłużej.





Składniki pochodzenia roślinnego; między innymi masło karite bio i żel z aloesu z ekologicznych upraw.
Skład:





Jedynym mankamentem, jakby już tak na siłę szukać ;), jest butelka, która jest tak twarda, że ciężko wycisnąć z niej kosmetyk i trzeba go wytrząsać.
Podsumowując, kosmetyki te oceniam bardzo dobrze, zarówno pod kątem pielęgnacji, aplikacji jak i zapachu.  Generalnie bardzo lubię i często kupuję kosmetyki Nature Plaisirs. Przyznaję, iż w dużej mierze jest to spowodowane bogatą gamą zapachową jaką oferuje ta seria. Grzech się nie skusić. ;) Każdy tu znajdzie coś dla siebie, a ponieważ obok fajnego zapachu wysoko stoi pielęgnacja to myślę, że warto się skusić.

niedziela, 25 września 2016

Purederm - Nawilżająca Maska na Dłonie "Płatki Owsiane".

Weekendowe SPA


Weekend się zaczął, więc czas na relaks i maseczki :). 
Ja również sięgnęłam po maseczkę, ale tym razem jest to maska do dłoni - Nawilżająca Maska na Dłonie z odżywczymi Płatkami Owsianymi z Botanical Choice. 





O skórę na dłoniach staram się dbać, kremuję za każdym razem kiedy czuję dyskomfort i zawsze obowiązkowo nakładam krem przed snem. Skóra jest bezproblemowa, ale po dłuższym kontakcie z wodą są oznaki suchości. Kremy działają, ale do pierwszego mycia. Pomyślałam sobie, że ciekawe jak skóra będzie się zachowywać po maseczce? Czy maseczka znacząco wpłynie na stan skóry? 
Według producenta maseczka intensywnie regeneruje, odżywia i nawilża. Przywraca jędrność suchym, szorstkim i "przepracowanym" dłoniom. Zawiera ekstrakty z masła shea, miodu oraz inne, naturalne antyoksydanty i składniki zmiękczające. 
Tu skład:




Głęboko penetruje skórę, nawilżając ją i odżywiając. Już po jednym użyciu skóra ma odzyskać jędrność, gładkość i naturalny koloryt. Postanowiłam przetestować więc.

Maseczka jest w kształcie rękawiczek. 13 ml maski w dwóch rękawiczkach.





Należy:

  1. Umyć ręce w ciepłej wodzie.
  2. Nałożyć rękawiczki na dłonie.
  3. Trzymać 20-30 minut.
  4. Po zdjęciu maski rąk nie trzeba myć.
Włożyłam zatem łapki w rękawiczki nasączone maseczką. 




Pierwsze wrażenie - zapach bardzo nieprzyjemny. Pachnie lekarstwem (preparatem na świerzb dla kota :P). Trzymałam 30 minut, nic się nie działo ze skórą w tym czasie. Po 30 minutach zdjęłam rękawiczki i wsmarowałam pozostałości w skórę. Miałam zamiar nie zmywać jak zalecał producent, ale nie mogłam wytrzymać z tym zapachem, poza tym preparat był lepki, kleisty i ostatecznie po dwóch godzinach zmyłam. 
Jaki efekt? Skóra na dłoniach była gładka i nie było czuć suchości i dyskomfortu. Był to stan trochę lepszy niż skóra na co dzień bez kremu. Nie była natłuszczona (nie wiem czemu się tego spodziewałam ;)), ale gładka i bez uczucia suchości. Stan ten utrzymywał się przez 18 godzin, ale potem i tak wróciło uczucie lekkiej suchości. 
Może dobrym rozwiązaniem jest stosowanie takich maseczek częściej, żeby efekt utrzymywał się dłużej? Myślę, że się jeszcze skuszę. :)

środa, 21 września 2016

Wrześniowe BeGlossy

Otwieramy pudełeczko :)


Dotarło w końcu do mnie moje wrześniowe pudełeczko, więc podzielę się tym co znalazłam w środku. :) Temat przewodni boxa "Slow Life".  Kosmetyki w tej edycji mają nam pomóc w odnalezieniu spokoju, odpoczynku i drobnych, codziennych przyjemności. 
Zwolnij i zacznij żyć! - krzyczy pudełko. ;)






W pudełku mamy 2 produkty pełnowymiarowe, 1 o mniejszej gramaturze, 3 miniatury i 1 próbka.
Kosmetykiem promującym edycję "Slow Life" jest krem Vichy Slow Age.





Krem występuje w miniaturze. Slow Age ma spowolnić upływ czasu i pojawianie się oznak starzenia. Długotrwale nawilża, chroni i wzmacnia. Poprawia sprężystość skóry i dodaje jej blasku. Tego produktu jestem ciekawa.




Płyn do mycia twarzy bez użycia wody Kosmetyki Dla. Ziołowy płyn oczyszczająco-normalizujący dla cery mieszanej, tłustej i trądzikowej. Dba również o równowagę hydrolipidową skóry. Jest na bazie ziół, składników naturalnych, bez parabenów, barwników, sztucznych środków  zapachowych i myjących. 
Tego też jestem ciekawa i micel akurat mi się skończył, przyda się.





Kredka do oczu Debby, czarna. Ma delikatną formułę i dzięki zawartości wit. E chroni delikatną strefę wokół oczu. Testowana dermatologicznie. Zapewnia długotrwały makijaż i ekstremalne pokrycie. Doskonała do kresek wewnątrz i na zewnątrz oka.
No cóż, kredek czarnych mam trochę i nie jestem z tej części składowej pudełka zbyt zadowolona. Ciekawa jestem, jak to kosmetykomaniaczka ;), wypróbuję, ale nie jest mi zbytnio potrzebna.





Maseczka oczyszczającą z glinką Enilome do cery tłustej i trądzikowej. Dermokosmetyk. Intensywnie oczyszcza, stymuluje dotlenienie skóry. Zawiera glinkę śródziemnomorską, kwas hialuronowy, olej arganowy, panthenol. Redukuje sebum o 26 % po 4 tygodniach stosowania. Regeneruje, oczyszcza i wygładza, dzięki czemu skóra nabiera blasku i promiennego wyglądu. Olej arganowy i kwas hialuronowy poprawiają napięcie i elastyczność skóry. Działanie potwierdzone badaniami aparaturowymi.
Z tego kosmetyku jestem zadowolona. Lubię dobre maseczki. :)





Olejek do kąpieli Uriage Xemose w miniaturze. Stworzony na bazie delikatnych składników myjących. Dzięki zawartości opatentowanego składnika Cerasterol-2F i masła shea uzupełnia lipidy już w trakcie kąpieli. Produkt bezzapachowy, bez parabenów, nie zawiera mydła, wzbogacony o wodę termalną Uriage. 




Mleczko do ciała Uriage Xemose w miniaturze. Nawilża, koi, wygładza i łagodzi podrażnienia. Niweluje uczucie dyskomfortu i wzmacnia barierę naskórkową. Mleczko charakteryzuje się lekką, nawilżającą, nietłustą formułą. Szybko się wchłania i nie pozostawia klejącej się warstwy.
Takich kosmetyków nie używam i nie potrzebuję, ale przydaje się czasami jak wyskoczy jakaś zmiana skórna, uczulenie, obtarcie i potrzeba czegoś kojącego. 




I na koniec jeszcze próbka kremu Vichy, który był bohaterem pudełka. Podaruję przyjaciółce, też kosmetykomaniaczce. ;) To wszystkie glossy-niespodzianki. Pudełko nie zachwyciło mnie, ale muszę przyznać, że nie było też jakieś megasłabe. Oceniam tę edycję na średnią. Na pewno po przetestowaniu podzielę się wrażeniami.

A Wy? Znacie któreś z tych kosmetyków? Ciekawią was?

niedziela, 18 września 2016

Estee Lauder Bronze Goddess - o bronzerze słów kilka


Hej :)

Lato się kończy, więc ostatni dzwonek by wspomnieć o kosmetyku bardzo pożądanym latem, a mianowicie bronzerze. Jest to oczywiście kosmetyk wielozadaniowy; latem pomaga nam uzyskać efekt zdrowej opalenizny, a przez cały rok może nam służyć do konturowania twarzy.
Tego lata przy okazji wyprzedaży skusiłam się na bronzer Estee Lauder Bronze Goddess, o którym dużo dobrego słyszałam w kosmetycznym światku. 




Zacznę od opakowania, które jest bardzo eleganckie i z wyglądu przypomina masę szylkretową. W środku jest oczywiście lusterko i pędzelek. 




Poza tym jest go całkiem sporo - duże opakowanie mieści 21 g.
W ofercie są 4 odcienie: 01 Light, 02 Medium, 03 Medium Deep, 04 Deep. Ogólnie wydały mi się dość ciemne, więc na wszelki wypadek wybrałam najjaśniejszy 01 Light, tym bardziej, że tego lata nie jestem jakoś bardzo opalona. Okazuje się, że na skórze kosmetyk jest jednak jaśniejszy niż wydawał się w opakowaniu.




01 Light ma odcień jasnej, mlecznej czekolady. Odcień ten jest neutralny i są w nim zatopione malutkie drobinki, ale na twarzy nie rzuca się to zbytnio w oczy. Jest delikatny i umiarkowany, krzywdy sobie nim nie zrobimy ;). Oczywiście jest widoczny już od pierwszej aplikacji, ale kolor wygląda bezpiecznie; nie ma obawy, że naniesie się go za dużo. A jak zależy nam na większej intensywności to da się ją stopniowo budować. Bronzer ładnie się aplikuje i blenduje, nie robi ordynarnych plam. Nie osypuje się przy aplikacji i za trwałość też trzeba mu przyznać punkt, bo trzyma się na twarzy cały dzień.

Na zdjęciach widać, że intensywność można budować.






Ja jestem z niego bardzo zadowolona. Ładnie leży, czuję się w nim dobrze, a kolor śliczny i na tyle uniwersalny, że będę mogła go używać cały rok. Jak do tej pory najlepszy bronzer jaki mi się trafił ;). 
Jeśli zatem wahasz się, z czystym sercem polecam. :)

piątek, 16 września 2016

The Body Shop rumiankowe masło do demakijażu

Demakijaż  w końcu przyjemny i skuteczny ;)

Przychodzę dzisiaj z bardzo ciekawym produktem do demakijażu. A znalazłam go właśnie tutaj, w blogosferze ;). Był tak zachwalany na blogu którejś z Was, że przy najbliższej wizycie w sklepie TBS zakupiłam go do testów.






Masło do demakijażu z serii rumiankowej jest zamknięte w ślicznym, blaszanym, zakręcanym pudełeczku. Konsystencję ma masełkowato-wazelinkowatą ;), dobrze się nakłada i rozsmarowuje.










Masełko to jest polecane do wszystkich rodzajów cer. Ma wyciąg z rumianku posiadającego właściwości kojące. The Body Shop pozyskuje olejek rumiankowy w ramach programu Wspólnoty Uczciwego Handlu od angielskiego dostawcy z Norfolk. Rumianek uprawiany jest bez szkodliwych pestycydów i zbierany w odpowiednim czasie, aby mieć pewność, że wyprodukowany olejek będzie najwyższej jakości. 

Skład: Ethylhexyl Palmitate, Synthetic Wax, PEG-20 Glyceryl Triisostearate, Olea Europaea Fruit Oil/Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Butyrospermum Parkii Butter/Butyrospermum Parki (Shea) Butter, Caprylyl Glycol, Tocopherol, Parfum/Fragrance, Aqua/Water/Eau, Linalool, Limonene, Helianthus Annuus Seed Oil/Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Anthemis Nobilis Flower Extract, Citric Acid.

Działanie oczyszczające masła jest rewelacyjne i jak dla mnie przewyższa właściwości innych preparatów. Nałożone na twarz lekko rozpuszcza się i upodabnia do olejku. Dzięki swojej tłustej formule szybko i skutecznie zbiera zanieczyszczenia. Nie trzeba dużej ilości wacików jak przy innych preparatach. Skóra też nie jest podrażniona od pocierania. Według zalecenia producenta można też zetrzeć szmatką zwilżoną ciepłą wodą jak przy olejowaniu.
Masełko naprawdę super się sprawdza w demakijażu i jest godne polecenia. Działa szybciej, delikatniej i skuteczniej niż inne dotychczas używane przeze mnie preparaty. 
Polecam! :)

A jakie preparaty sprawdzają się u Was najlepiej? Mleczka, micele, dwufazówki, żele czy może oleje?

środa, 14 września 2016

Bania Agafii oczyszczająca maska do twarzy z błękitną glinką


Rosyjska maseczka oczyszczająca - jak się sprawdziła?


Znacie rosyjskie kosmetyki naturalne i popularną już Banię Agafii? Zapewne tak. :) Ja również chciałam bliżej się zapoznać z tymi kosmetykami i zamówiłam sobie kilka maseczek do twarzy i do włosów.
Dzisiaj napiszę o jednej z nich - oczyszczającej maseczce do twarzy z błękitną glinką.
Maseczka ta jest przeznaczona do cery tłustej i mieszanej. Mieści się w saszetce z zakrętką i ma 100 ml. 






Zawiera naturalne składniki, bez SLS i parabenów. Głównym składnikiem jest błękitna glinka, ekstrakt z malwy, otręby owsiane i wszystko to na wodzie bławatkowej.
Skład i obietnice producenta tu:







Konsystencja typowa dla maseczki z glinką, gładko się rozsmarowuje, a na twarzy po kilkunastu minutach zasycha. Pachnie delikatnie i ładnie.









Jakie wrażenia?
Jest jedna, dziwna rzecz, która różni ją od innych maseczek z glinką, które miałam okazję do tej pory używać.  Zazwyczaj glinkowe maseczki ściągają skórę, pory, matowią  i skóra jest po nich rozjaśniona i oczyszczona. Przy tej maseczce tego nie czuję. Nie ściąga skóry, nie działa wysuszająco i po zmyciu mam wrażenie jakbym zmyła maseczkę nawilżającą, a nie oczyszczającą. ;) Oczywiście zasycha (ale też delikatnie i po dłuższym czasie), ale nie ściąga jak inne maseczki po zaschnięciu. Jest bardziej delikatna i kremowa. Po zmyciu nie widzę na twarzy jakichś spektakularnych efektów ( w postaci rozjaśnionej, oczyszczonej i zmatowionej cery). 
Mnie nie odpowiada. Może to, że jest delikatna i kojąca należałoby zaliczyć do jej atutów, ale nie dla mnie. Ja, pomimo, że moja cera nie jest mocno przetłuszczająca się i problemowa, w maseczkach oczyszczających poszukuję innych i bardziej radykalnych efektów. 
Ta maska mi nie podeszła, ale mam jeszcze kilka innych tej marki w kolejce do przetestowania.
A Wy? Jakie macie doświadczenia z syberyjskimi specyfikami? A może jakieś inne super maseczki oczyszczające?









wtorek, 6 września 2016

Yves Rocher Serum Vegetal - roll on pod oczy



Rozświetlający roll on pod oczy 



 Przedstawię Wam dzisiaj preparat pod oczy z Yves Rocher, który stosowałam grzecznie i systematycznie przez ostatnie 3 miesiące z nadzieją na przede wszystkim jego działanie przeciwzmarszczkowe. ;)







Preparat ma formę płynną, dlatego jego użytkowanie przypadło na lato kiedy preferuję kosmetyki o lżejszej konsystencji. Jest on zamknięty w 15 ml tubce zakończonej kuleczką, która ma za zadanie rozprowadzać preparat i jednocześnie masować okolice oczu, co usprawnia mikrokrążenie i pomaga na opuchliznę wokół oczu.







Kosmetyk ma właściwości rozświetlające;  jego zadaniem jest przywrócenie skórze blasku oraz wypełnienie  zmarszczek wszelakiego  rodzaju. Zawiera wyciąg z przypołudnika kryształowego, zwanego Rośliną Życia, który ma nadzwyczajne zdolności do przetrwania w trudnych warunkach oraz wyciąg z ryżu, który pobudza oddychanie komórkowe.
Formuła jest pozbawiona zapachu, barwników, olejów mineralnych i parabenów. Do stosowania na dzień i na noc.

Moje wrażenia? Po 3 miesiącach stosowania nie widzę zmian. Zmarszczki mimiczne jak były tak są. ;) Stosując roll on miałam odczucie zbyt małego dawkowania preparatu przez kulkę. Przechodzi przez nią zbyt cienka warstwa i czułam, że okolice oczu są mało nawilżone. Ponadto kulka ma tendencje do blokowania się i wtedy nie wypływa nic. Czytałam już o tym w opiniach i niestety mnie przytrafiło się to samo.
Reasumując, produkt nie zachwycił mnie, nie zrobił mi też krzywdy, mam odczucia neutralne w stosunku do niego, ale gdybym jeszcze raz miała podjąć decyzję o zakupie nie kupiłabym go. Brak oczekiwanego efektu i dyskomfort przy aplikacji  nie zachęcił mnie do ponownego zakupu.