czwartek, 27 sierpnia 2020

ORIGINS | ORIGINAL SKIN MATTE MOISTURIZER WITH WILLOWHERB

Hej, hej :)

 W swoich ostatnich wakacyjnych postach pokazuję Wam kosmetyki, które świetnie sprawdzają się latem. Dzisiaj również mam taki i z chęcią powiem Wam co sprawia, że tak idealnie pasuje mi na lato. Bohaterem dzisiejszego, jeszcze letniego wpisu jest krem marki Origins z różowej serii Original Skin Matte Moisturizer with Willowherb.


Original Skin Matte Moisturizer with Willowherb to krem wodny nawilżający i matujący. Nawilża i jednocześnie zbiera nadmiar sebum pozostawiając matową skórę gotową na makijaż. Oprócz tego wygładza, tonizuje i ściąga pory. Zawiera wyciąg z wierzby, która działa antybakteryjnie i jest wprost stworzony dla cery tłustej i mieszanej.

Krem ma konsystencję lekką, budyniowo - żelową i jest koloru blado różowego. Pachnie świeżo, ziołowo-cytrusowo. Jest lekki i po nałożeniu na skórę czuć chłodek i nawilżenie. Mam wrażenie jakby skóra piła wodę i gasiła pragnienie. ;) Bardzo szybko się wchłania i po chwili skóra jest sucha, gładka i matowa. Stan ten utrzymuje się cały dzień nawet w bardzo ciepłe dni. Faktycznie skóra ma też ściągnięte pory. Dla mnie jest to idealny krem na lato ze względu na lekkość, konsystencję, zapach, chłodek jaki daje i suchą, matową skórę. Suchą w takim sensie, że nie jest mokra od potu, tłusta ani lepka. Cieszę się, że udało mi się w końcu znaleźć idealny krem na lato. :)


Dodam jeszcze tylko, że różowa seria to moja ulubiona seria z oferty Origins. Pozostałe produkty z tej serii (serum, maseczka, cleanser) również mnie zadowoliły. 


A Wy? Macie swój idealny krem na upały? :)

19 komentarzy:

  1. Podoba mi się, że ściąga pory. Z nimi mam zawsze największy problem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam jeszcze nic tej marki. Ciekawa jestem czy na moje oporne pory by zadziałał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie w jakimś stopniu tak tylko nie wiadomo czy w zadowalającym Ciebie. :) Trzeba by wziąć próbkę czy odlewkę w ich salonie i sprawdzić na sobie. :)

      Usuń
  3. Lubię zmieniać kremy i dlatego nawet jak mam coś bardzo ulubionego to nie stosuję go za często

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to mam podobnie. ;) Też testuję non stop coś nowego z ciekawości. Ale jakby co, jak nie znajdę dobrego nowego to dobrze wiedzieć, że jest krem, po którym mi twarz nie płynie. ;)

      Usuń
  4. Mialam mala probke i bardzo fajy jest ten kremik :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kremy Origins bardzo mi odpowiadaja wiec chetnie siegne rowniez po ten :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham ten krem! Miałam go jakiś czas temu i chętnie do niego wrócę w przyszłości. Cudowna linia:).

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mojej mordki! Trzeba wpisać na wish listę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje się naprawdę bardzo fajny. Super, że wpisał się w Twój gust :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie, że jesteś z niego zadowolona :D Sam krem wygląda super ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja uwielbiam maskę z tej serii 😊

    OdpowiedzUsuń
  12. Miałam już sporo produktów Origins ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. I love that brand but I haven´t tried that product yet. Thanks for sharing.
    I hope you´ll visit my blog soon. Have a nice day!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie miałam jeszcze nic tej marki, ale bardzo, ale to baaaardzo kusi mnie ich maseczka nawilżająca na noc :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wydaje się być idealny dla mojej cery;) Ja właśnie skończyłam krem z Origins wersję pomarańczową i jakoś szału nie było .

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. :) Na pewno zajrzę do Ciebie!

Publikując komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych poprzez system komentarzy Blogger zgodnie z polityką prywatności.