niedziela, 10 lutego 2019

DENKO STYCZNIOWE czyli kilka minirecenzji ... :)


Hej, hej :)

Witam Was z pierwszym w tym roku denkiem. :) W skrócie opiszę kilka kosmetyków, które wykończyłam w zeszłym miesiącu. Co i jak się u mnie sprawdziło? :)



Całkiem dużo zużyć jak na mnie, we wszystkich niemalże kategoriach. Niektóre szły bardzo długo. ;) Zacznijmy od twarzy.


Vis Plantis, _Element, tonik oczyszczający. Jest to tonik z odpowiednikiem jadu żmii, mający na celu pielęgnację w kierunku redukcji zmarszczek mimicznych. Takich efektów u siebie nie zauważyłam, ale toniku używało się bardzo przyjemnie. Skóra była odświeżona i zadbana.

Senelle, Summer, odżywczy krem do twarzy. Bardzo fajny krem, po którym moja cera była miękka, nawilżona i zdrowa. 

Sylveco, łagodzący krem pod oczy. W końcu dobił dna. Był mega wydajny, ale ja się z tym kremem męczyłam, bo nic pozytywnego mojej okolicy oczu nie robił, nawet nie nawilżał porządnie, a ja go używałam i używałam czekając na efekt...

Organique, Czarna Orchidea, balsam do ciała z masłem shea. Balsam o świetnym działaniu, cudnym składzie i przepięknym zapachu, tylko ta twarda konsystencja utrudniająca aplikację... Szczegóły w recenzji TU


Belif, Moisturizing Eye Bomb, nawilżający krem pod oczy. Bardzo fajny żelowo-masełkowaty produkt. Świetnie nawilżał okolice oczu dając poczucie ogromnego komfortu, sama przyjemność z używania. 

Origins, High-Potency Night-A-Mins, krem mineralny na noc. Miniatura kremu, który zawiera minerały, witaminy i ma za zadanie pomóc pozbyć się ziemistej cery poprzez złuszczanie naskórka w nocy. Krem przyjemny, ale wielkich zmian po nim nie zauważyłam.

Efektima, Cellu-Lift, serum antycellulitowe. Miniatura serum z kofeiną, teofiliną, teobrominą i olejkiem z zielonej kawy. Wiadomo, przy miniaturze trudno o konkretne efekty, ale przez ten tydzień żadnych zmian w wyglądzie skóry nie zauważyłam. Zapach też mi się nie podobał, był za słodki.

Wibo, Deluxe Brightener, korektor rozświetlający. Bardzo długo miałam ten korektor, jest niesamowicie wydajny. Ponadto pięknie rozświetla okolicę oczu, odcień jest bardzo jasny, krycie małe. Bardzo polecam ten korektor i sama pewnie też jeszcze kupię. :)

Avon, Glimmersticks Eyeliner, kredka do oczu. Jest to wykręcana kredka w kolorze czarnym. Całkiem przyzwoita, miękka i dużym plusem jest tu też to, że nie trzeba jej temperować. :)


Avon, Senses, Sensual La Vita, żel pod prysznic. Pięknie, perfumowo pachniał. Fajna seria.

Avon, Little Black Dress, krem do ciała. Z linii perfumowej, pachnie bardzo ładnie, kojąco, na zimę w sam raz. :)  Dodatkowo ma bardzo fajne, odżywcze działanie na skórę. Lubię te kremy z linii perfumowej. Pachną realnie i mają dobre działanie.

Indigo, Richnes Body Lotion, Pop Sugar, balsam do ciała. Tutaj też mamy bardzo fajny, treściwy balsam do ciała o pięknym, słodkim zapachu, podobnym do LVEB Lancome.

Aeternum,Luxurious Nourishing Hand Balm, krem do rąk. Zawiera olej z ostropestu i masło moringa. Krem jest bardzo tłusty i odżywczy. Niestety, zapach ma bardzo męczący. 

*
To wszystkie moje styczniowe zużycia. Znacie któreś z tych kosmetyków?

24 komentarze:

  1. Sporo udało Ci się zużyć, jednak nic nie miałam z Twojego denka. Zaciekawił mnie ten żel pod prysznic z Avonu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni mają nawet inne żele z tej serii perfumowej. Warto poznać. :)

      Usuń
  2. Z denka znam tylko żel z Avon :) No i widzę mój ulubiony zapach LBD w wersji kremu do ciała..

    OdpowiedzUsuń
  3. Krem pod oczy Sylveco sprawdził się u mnie , ale dopiero wiosną. Zimą przy wysuszonym powietrzu w domu niestety nie poradziła sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety większość roku się z nim męczyłam. :/

      Usuń
  4. O bylam bardzo ciekawa tego kremu na noc z Origins, ostatnio szukam nowej pielegnacji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni mają miniatury, warto spróbować przed pełnowymiarowym opakowaniem. :)

      Usuń
  5. Znam jedynie ten balsam Little Black Dress z Avonu :) Nic więcej z twojego denka nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś uwielbiałam perfumy little black dress. To było dawno temu, tak dawno, że nawet nie pamiętam jak pachnie ;). Takiego perfumowanego balsamu nie używałam, a mógłby być fajny do podbijania zapachu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj jak te kremy Indigo obłędnie pachną :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam żadnego z tych produktów :) Kiedyś dużo używałam żeli pod prysznic z Avon i płynów do kąpieli :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ukochane perfumy mojej mamy czyli Little Black Dress :D Jako dziecko mialam pelno kosmetykow z avon

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba nic z tych produktów nie miałam.
    Ale zaciekawiła mnie opinia na temat kremu Origins. Ja co prawda kremów nie używałam ale maski i peelingi i też szału nie ma. Do tej pory wydawało mi się że każdy chwali tą markę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja generalnie lubię tę markę, tylko trzeba trafić na swój produkt. Bardzo lubię serię z wierzbownicą (nawilżająco-matująca), jest dopasowana do potrzeb mojej cery, natomiast przy innych nie zauważyłam (na przykład lekka żelowa seria) nic szczególnego w działaniu, no ale dla mnie za lekka.

      Usuń
  11. Uwielbiam balsamy Organique, inne kosmetyki tej marki też kocham:).

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę, że Ci się ten zapach masła Organique podoba :D. Dla mnie to był taki śmierdziel, że nie mogłam używać :(((.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, cudowny dla mnie. :) przypomina mi w dużej mierze La Nuit Tresor Lancome.

      Usuń
  13. O tym kremie Origins nawet nigdy nie słyszałam :D

    OdpowiedzUsuń
  14. krem pod oczy belive najbardziej mnie zaciekawił:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz. :) Na pewno zajrzę do Ciebie!

Publikując komentarz wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych osobowych poprzez system komentarzy Blogger zgodnie z polityką prywatności.